piątek, 2 stycznia 2015

Zatrzasnąć drzwi, zamknąć serce (Lucy x Natsu)

Głośne, natrętne krzyki dochodzące z ulicy sprawiły, że się obudziłam. Jakieś kobiety kłóciły się ze sprzedawczynią o cenę kapusty, o to, że była za droga i wyglądała na nieświeżą czy tam wczorajszą... Nieważne! Ważne było to, że każde ich słowo odbijało się w mojej głowie niczym ciężka, ołowiana piłeczka. Z każdym jej podskokiem obijało się o czaszkę sprawiając mi iście piekielne tortury.
Siup! Siup! Siup!
To było nie do zniesienia. Bolało tak strasznie!
– Umrę – wychrypiałam z trudem wydobywając głos. Czułam ogromną suchość w gardle. Chciało mi się pić. Totalnie. Jeszcze nigdy w życiu nie chciało mi się pić tak bardzo!
W dodatku po wypowiedzeniu tego słowa odezwał się mój żołądek. Odezwał się i od razu grzecznie kazał mi biec czym prędzej do toalety. Posłuchałam go, choć gdy podniosłam się gwałtownie, zakręciło mi się w głowie.
Gdy zawartość mojego żołądka znalazła się w głębinach toalety, poczułam ulgę. Naprawdę, było to wspaniałe uczucie. Jakbym nagle stała się wolna! I choć ból głowy nadal mi doskwierał, a w ustach dodatkowo czułam nieprzyjemny, kwaśny smak, było mi o niebo lepiej.
Ale to nie koniec. Moja wyjątkowo nieprzyjemna pobudka była dopiero początkiem tego feralnego dnia.
Zaraz po wyjściu z toalety uświadomiłam sobie, że... śmierdzę. Czułam w swoim oddechu smród alkoholu. Cała też aż lepiłam się od potu. No, może nie zupełnie, ale byłam bardzo wyczulona na wszelkie takie zapachy, więc odnosiłam takie wrażenie.
Czyżbym piła wieczorem? Byłam na jakiejś imprezie? Może w gildii? Przeraziło mnie to, bo choć próbowałam sobie przypomnieć, nie mogłam. Pamięć blakła już popołudniu, a myśląc o wieczorze, miałam w głowie pustkę. Jedną, wielką, rozległą, czarną plamę. Ale to nie koniec niespodzianek.
Byłam naga. Kompletnie nagusieńka. Nie miałam na sobie nawet bielizny.
Dla pewności pomacałam swój brzuch, potem piersi i jeszcze parę innych miejsc, ale nie! Żadnego materiału! Aż dziwne, że zauważyłam to dopiero teraz! Ale po chwili kolejne uderzenie bólu w głowie przypomniało mi, że to wcale nie musiało być takie dziwne.
– Wody! Wody... – gdy nie mogłam przełknąć już nawet śliny, marzyłam tylko o szklaneczce czystej, krystalicznej, zimnej cieczy. Po chwili okazało się jednak, że z powodzeniem zadowoliłam się tą z kranu. Pitą wprost ze strumienia. Poszukiwanie szklanki mogłoby przecież sprawić, że zdążyłabym w tym czasie umrzeć z pragnienia.
Nie wiem ile czasu spijałam tą „świętą wodę”, jak ją w myślach nazwałam, ale wreszcie poczułam, bulgotania w brzuchu i przestałam. Pragnienie na jakiś czas zaspokojone, pora się okryć.
– To jakieś szaleństwo! – prychnęłam, idąc do pokoju. To rzeczywiście musiało być szaleństwo, skoro zaczynałam już mówić do siebie. - Co ja mogłam wczoraj robić? Przecież to niemożliwe, żebym zaliczyła taki zgon! Przecież ja nie piję nigdy dużo, nawet jak Cana mnie do tego zmusza! Zawsze się powstrzymuję! Dlaczego tym razem miałoby...
Stanęłam jak wryta w progu sypialni. To co tam zobaczyłam, przeraziło mnie nie na żarty. Gdyby ktoś mnie wtedy zobaczył, pewnie powiedziałby mi, że zbladłam jak ściana. A mnie jedynie serce stanęło na moment, widząc w MOIM łóżku śpiącego w najlepsze, nagiego Graya...
– Gray! Aaaaa! – zaczęłam krzyczeć, kiedy otrząsnęłam się z szoku.
Złapałam w pośpiechu jakieś ubranie wiszące na oparciu krzesła. Na moje szczęście okazało się być szlafrokiem, także w błyskawicznym tempie założyłam go na moje gołe ciałko. Przynajmniej nie zdążył zobaczyć mnie nie ubranej...
Zaraz, zaraz... ale czy jeśli on leżał tam, obok mnie, czy on nie widział mnie już takiej? Czy my przypadkiem?
– Aaaaa! – wrzasnęłam znowu przerażona. Chłopak obudził się wreszcie i otworzył oczy. Zaczął rozglądać się po pokoju.
Patrząc na niego, nie wiedząc czemu, uspokoiłam się. Ale tylko po to, by zaraz zamienić mój strach w przerażający gniew i zawstydzenie.
Odważyłam się podejść do łóżka kilka kroków. Gray w tym czasie podniósł się na łokciach do pozycji półsiedzącej. Wykonał tę czynność nieśpiesznie, jakby w ogóle nie przejmował się zaistniałą sytuacją. Spojrzał wreszcie na mnie i uśmiechnął się słodko. Dłonią poklepał puste miejsce obok siebie, zachęcając, bym usiadła. Nie wiedząc czemu, tak też postanowiłam zrobić. Miałam nadzieję, że zaraz wyjaśni mi, że to jakieś nieporozumienie, że to nie tak jak mi się wydaje i tak dalej.
Podejrzliwie przysiadłam na skraju łóżka. To by było na tyle jeśli chodzi o moją odwagę. Wydawało mi się, że słyszę jakieś kroki w przedpokoju, ale teraz miałam ważniejsze sprawy do załatwienia.
– Słonko, skąd taka niezadowolona mina? Myślałem, że wcześniej ci się podobało. Wyglądałaś na zachwyconą, kiedy...
– Co to ma być?! – krzyk zdumionego i wściekłego Natsu przerwał Grayowi jego przemowę. – Gray! Lucy! Wy... wy razem....! Nie wiedziałem, że...! Jak mogliście... Gray, jak mogłeś mi to zrobić!!! Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi!!!
Głos Natsu jakby pod koniec się załamał. Jego oczy zaszkliły się lekko, jednak nie wiedziałam czy z rozpaczy, czy z ogromnego gniewu, który malował się na jego twarzy. A może był to wynik zawodu jakiego doznał?
– No wiesz Natsu – Gray jakby się tym w ogóle nie przejął. Mówił zadziwiająco spokojnie, może nawet trochę drwiąco. – Nadarzyła się okazja, to ją wykorzystałem. To wszystko.
Zatkało mnie. Czułam się jak sparaliżowana słuchając ich rozmowy, a zwłaszcza tego co przed momentem powiedział mój „przyjaciel”. Zabolało mnie to.
– Wykorzystałeś okazję? – łzy spłynęły po policzku chłopaka. Pięści jednak zacisnęły się mocno, jakby zaraz miał skoczyć na leżącego w łóżku chłopaka i zacząć go nimi okładać. – Ty bydlaku! Ty śmieciu! Ty...!
Wyglądał jakby zabrakło mu słów, czy może raczej nerwów na kontynuowanie tej sprzeczki. Gwałtownie ruszył z miejsca, ale nie w stronę łóżka, a w stronę drzwi.
– Natsu... – wyszeptałam i podniosłam się na równe nogi. To nie działo się naprawdę. Przecież teraz... Natsu nigdy mi nie wybaczy! Od dawna podkochiwałam się w tym chłopaku i pragnęłam być tylko z nim. Chciałam jednak, by to on wyznał mi uczucia. Choć wiedziałam, że to co czuję to miłość, bałam się zrobić to pierwsza. Bałam się wyznać mu jak wiele dla mnie znaczył i że od dawna nie jest już dla mnie wyłącznie przyjacielem. Że w krótkim czasie stał się dla mnie najważniejszym człowiekiem w życiu, dla którego poświęciłabym wszystko. Ale to gorące, czyste uczucie jakim go darzyłam, teraz nie miało już znaczenia. Teraz już wszystko stracone, bo zrobiłam coś strasznego. Coś, czego normalnie bym się po sobie nie spodziewała. A najgorsze było to, że nic nie pamiętałam! Nie pamiętałam czegoś, co doszczętnie zrujnowało mi życie i spaliło wszelkie marzenia i nadzieje na ogromnym stosie!
Mimo tego pobiegłam za nim. Nie wiedziałam co zrobić, więc nogi same ruszyły z miejsca wiedzione jakimś nagłym impulsem.
– Natsu – tym razem krzyknęłam.
Dogoniłam go przy samych drzwiach. Myślałam już, że otworzy je i wyjdzie pozostawiając całą naszą znajomość za sobą, ale on niespodziewanie przystanął.
Odwrócił się w moją stronę. Na jego twarzy już nie widać było gniewu. Teraz gościł tam jedynie smutek tak wielki, jakiego nie potrafiłabym normalnie nawet sobie wyobrazić.
– Natsu... – tylko na tyle było mnie stać. Nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. To było za trudne. Nawet nie zauważyłam, kiedy po moich policzkach również zaczęły spływać łzy. I to nie pojedyncze krople. Całe strumienie, których nie dało się zatrzymać.
– Lucy – zaczął, wpatrując się we mnie z żalem. Rozgoryczanie wylewało się z tego spojrzenia i raniło mnie prosto w już i tak rozerwane na pół serce. - Kocham cię. Bardzo cię kocham. Chciałem ci o tym powiedzieć w innych okolicznościach... Ale jakie ma to teraz znaczenie?! – ostatnie zdanie wykrzyczał, co mnie przestraszyło, ale szybko znowu zniżył głos. – Mam nadzieję, że będziesz z nim szczęśliwa. Chociaż po tym co mówił, chyba będzie to trudne... Wydaje mi się, że on nie traktuje cię poważnie... Ale nie mam zamiaru wtrącać się pomiędzy waszą dwójkę. To wasza sprawa, nie moja.
Osunęłam się na kolana, opadając twardo na podłogę. Zdążyłam jeszcze złapać brzeg jego rękawa i z opuszczoną ze wstydu głową powiedzieć:
– Natsu... proszę... ja... błagam cię... 
Ale on tylko wyrwał się z mojego uścisku i wyszedł, trzaskając drzwiami.
Ten dźwięk. Wiedziałam, że zapamiętam go doskonale do końca życia. Najokropniejszy, najbardziej przerażający, najbardziej przygnębiający i depresyjny dźwięk jaki kiedykolwiek słyszałam. Teraz już to wiedziałam, choć wolałabym się nigdy o tym nie przekonać.


Czy długo siedziałam tak na zimnej podłodze, wpatrując się w nią, jakbym tam miała odnaleźć odpowiedź na pytanie: co teraz? Nie miałam pojęcia. Byłam załamana. Czułam przeszywającą rozpacz, która nie pozwalała mi myśleć o niczym. Po głowie krążyło mi tylko jedno słowo: „Natsu, Natsu, Natsu, Natsu, Natsu, Natsu, Natsu, Natsu, Natsu, Natsu, Natsu, Natsu...” Mój umysł powtarzał je jak mantrę i w tamtej chwili nic więcej się nie liczyło.

Serce rozdarte na pół? Śmiechu warte. Nie byłam pewna, czy jeszcze w ogóle je posiadałam. Czy tam, gdzieś wewnątrz mnie, znajdowało się jeszcze cokolwiek zdolnego odczuwać coś poza cierpieniem? A może po tym, gdy Natsu zatrzasnął za sobą drzwi, rozbiło się na milion kawałeczków, których nie da się już poskładać?

Dlaczego? Dlaczego musiało tak się stać?! Dlaczego byłam tak głupia, by pójść do łóżka z Grayem? Przecież to nie jego kochałam! Tak naprawdę nie czułam do niego kompletnie nic! Przecież to tylko mój przyjaciel, a przynajmniej był nim do tej pory! Co mnie podkusiło? Co się stało? Co wydarzyło się wczoraj?! CO?!


– Lucy?
– Lucy?
– Lucy!
– Lucy!
– Lucy, słyszysz mnie, mówię do ciebie!

Głos Erzy dochodził do mnie z bardzo daleka. Jakby wołała mnie z końca ogromnie długiego korytarza. Początkowo niewyraźny, zyskiwał na ostrości z każdym słowem i stawał się coraz bardziej zrozumiały. Wreszcie poczułam też jak potrząsa mną, jakby chciała wybudzić mnie z jakiegoś transu.
Powoli zaczynałam odzyskiwać kontakt z rzeczywistością. Po kilku chwilach już wiedziałam co się wokół mnie dzieje, choć wolałabym zniknąć gdzieś na zawsze. Przetarłam dłonią mokrą twarz i rozejrzałam się wokół.
– Erza? Skąd się tu wzięłaś? I Juvia? Co wy tu robicie? – pytałam, czując zupełny mętlik w głowie. Gdy odwróciłam się i zobaczyłam stojącego za mną Graya, gwałtownie przytuliłam się do Erzy. Zdążyłam zauważyć, że był już w pełni ubrany.
– Ty... ty... ty...! – brakowało mi słów, by określić jak bardzo nienawidziłam go w tamtej chwili. – Nienawidzę cię! - Krzyknęłam wreszcie i już chciałam rzucić się na niego z pięściami, ale Erza objęła mnie mocno w pasie i powstrzymała. Chciałam go zamordować! Wydrapać mu oczy! Udusić! To wszystko jego wina! Powinien umrzeć!
– Lucy, spokojnie! Opanuj się! – zawołała Erza, ale ja nie dawałam za wygraną i próbowałam jej się wyrwać. Szarpałam jak tylko mogłam, ale nic to nie dało. Słyszałam głos Juvi, ale zupełnie nie zwracałam na nią uwagi.
– Lucy, wszystko ci wytłumaczymy, uspokój się – Gray mówił łagodnie, co mnie jeszcze bardziej rozwścieczyło.
– Erza! Puść mnie! Puść! Zabiję go! To przez niego! Zabiję! – miotałam się jak oszalała. Erza jednak była przecież silną kobietą, o wiele silniejszą ode mnie. Mimo że próbowałam uwolnić się ze wszystkich sił, nic nie wskórałam. Wreszcie zmęczyłam się tak, że nie miałam już siły na walkę i poddałam się. Dyszałam ciężko.
– Będziesz już spokojna? – spytała Erza, patrząc na mnie ze współczuciem.
– Tak – wydyszałam pomiędzy oddechami.
– Dobrze, chodźmy.
Zaprowadziła mnie do mojego salonu i kazała usiąść na kanapie. Tak też zrobiłam. Sama zajęła miejsce po mojej prawej stronie, po lewej usadowiła się Juvia. Ten zdrajca Gray rozsiadł się w fotelu naprzeciwko, także mogłam patrzeć mu prosto w oczy i przekazywać ogromną chęć mordu na odległość. Erza wciąż trzymała mnie. Chyba przeczuwała, że jeśli puści, rzucę się na swojego byłego przyjaciela. I miała rację.
– Lucy, proszę cię, wysłuchaj nas – powiedziała poważnie. – Musimy ci coś powiedzieć.
Popatrzyłam na nią tylko z pytającą miną. Co niby chcą mi powiedzieć?
– Wyjaśnij jej to wreszcie Erza! – zawołał Gray. Teraz jego głos wydawał się już lekko zdenerwowany. Skrzyżował ręce na piersi i dodał z wyrzutem. - To w końcu był twój pomysł.
Zauważyłam w jej oczach coś na kształt smutku i zmieszania. Spojrzałam na Juvię. Ona również wydawała się być zakłopotana i jakby trochę przerażona.
– O co chodzi? Jaki pomysł? – spytałam, gdy pomyślałam, że nie ma zamiaru się odezwać.
– Posłuchaj Lucy – zaczęła, przyglądając mi się uważnie, jakby chciała wychwycić moją każdą, nawet najdrobniejszą, reakcję. – Zanim zacznę ci wszystko wyjaśniać, chciałabym, żebyś wiedziała, że jesteś naszą cenną przyjaciółką i bardzo nam na tobie zależy. I zrobilibyśmy wszystko dla twojego dobra. Dla Natsu też. Rozumiesz?
O czym ona mówi? Co to ma być? – pomyślałam, zupełnie zbita z tropu.
– Yhm – skinęłam tylko głową czekając na ciąg dalszy.
– Cieszę się – uśmiechnęła się lekko, ale zaraz spoważniała. – Wiedzieliśmy od dawna, że jesteś zakochana w Natsu. I wiedzieliśmy też, że on kocha ciebie...
Zaraz, zaraz... do czego ona zmierza? Kompletnie nie wiedziałam co o tym myśleć.
– ...dlatego pragnęliśmy pomóc wam jakoś...
– Bo wyglądało na to, że wy nigdy się nie zdecydujecie – dokończył za nią Gray, z niezadowoloną miną.
– Tak – potwierdziła, ale spojrzała się na nie go ostrzegawczo. – Chcieliśmy wam pomóc. I dlatego obmyślaliśmy plan. Co prawda nie wszystko poszło po naszej myśli...
– Jaki plan? – wydusiłam zszokowana. Czyżby... mieli coś wspólnego z dzisiejszym porankiem?
– Już ci mówię – Erza jakby zawahała się przez chwilę. Spojrzała na Graya, a ten skinął na nią głową, by kontynuowała. – Myśleliśmy nad tym co moglibyśmy zrobić, byście wreszcie wyznali sobie uczucia. Sporo nam to zajęło, ale wreszcie wpadliśmy na pomysł...
– Erza wpadła! – poprawił ją Gray. Tym razem nawet nie zareagowała na to, że wszedł jej w słowo.
– Dobrze, ja wpadłam. Wymyśliłam, że jeśli Natsu poczuje zazdrość, wtedy na pewno wyzna ci co do ciebie czuje, żeby cie nie stracić...
– On... powiedział mi... – wyszeptałam i spuściłam głowę. Znowu łzy zbierały mi się w oczach na wspomnienie tego, jak zatrzaskiwał za sobą drzwi.
– Tak, słyszeliśmy – przyznała z żalem. – W każdym razie plan był taki. Wczoraj wieczorem, skłoniliśmy cię, byś napiła się z nami. Ja, Gray i Juvia. Zgodziłaś się. Wypiłaś jeden kieliszek, potem drugi... wtedy podsunęliśmy ci też trzeci. Z tym, że do tego ostatniego dorzuciliśmy pewną tabletkę, którą Gray skołował, no nieważne skąd. Miałaś po niej od razu zasnąć i nic nie pamiętać następnego dnia. No i miałaś mieć takie wrażenie, jakbyś była na kacu. Jak widać, zadziałała świetnie.
– To dlatego nic nie pamiętam! – poczułam ulgę wiedząc, że moje zaniki pamięci nie są przypadkowe. Pozostawała jednak jeszcze ważniejsza sprawa. Musiałam szybko się tego dowiedzieć – Ale co Gray...
– Daj mi skończyć – tym razem to Erza wtrąciła mi się w wypowiedź. – Nie musieliśmy czekać długo, a już spałaś jak zabita. Wtedy to razem przenieśliśmy cię do twojego mieszkania i położyliśmy do łóżka. Sami spaliśmy tutaj, w salonie. Tabletka miała działać do dwunastu godzin, dlatego ustawiliśmy sobie budzik, by wstać godzinkę – dwie wcześniej. Rano, gdy my już wstaliśmy, ty jeszcze spałaś. Wtedy to ja z Juvią rozebrałyśmy cię do naga. Spokojnie, Gray nic nie widział, już się o to postarałyśmy, by nie podglądał...
– Erza cały czas pilnowała, by panicz Gray nie otwierał oczu kiedy wstałaś. Zakazała mu tego i pogroziła śmiercią – dodała Juvia. – Juvia też.
– Dokładnie – uśmiechnęła się nieznacznie Erza. Chyba rzeczywiście udało im się go przekonać, w to nie wątpiłam, ale...
– Gdy już zdjęłyśmy z ciebie wszystkie ubrania, a musiałyśmy pozbyć się też bielizny, żeby było wiarygodniej, wybacz – tutaj spojrzała na mnie przepraszająco – przykryłyśmy cię kołdrą. Potem kazałyśmy Grayowi też się rozebrać i położyć się obok ciebie w łóżku. Wymyśliliśmy też co zrobić, jak się obudzisz, jak to wszystko rozegrać i co ma powiedzieć Gray, kiedy przyjdzie Natsu.
– Czyli nie spałam z Grayem? – w tej chwili to było dla mnie najważniejsze i musiałam dowiedzieć się natychmiast.
– Nie.
– Ufff... - odetchnęłam z ulgą. Kamień spadł mi z serca. Jednak nie na długo, bo zaraz znów poczułam ogromy smutek.
– Gray leżał tak obok ciebie, a my weszłyśmy do szafy i obserwowałyśmy was stamtąd. Pilnowałyśmy, żeby Gray nic nie kombinował, no i czekałyśmy. Wcześniej też powiedzieliśmy Natsu, żeby przyszedł do ciebie. Po prostu zwabiliśmy go tutaj mówiąc... no mniejsza z tym teraz. To nie było nic ważnego – Erza przełknęła ślinę i mówiła dalej. – Wstałaś trochę wcześniej niż zakładaliśmy, ale na szczęście nie zauważyłaś jeszcze wtedy Graya. Miało być tak, że to Natsu po prostu nakryje was w łóżku, ale jak mówiłam, spałaś krócej niż się spodziewaliśmy. Dobrze, że jednak w ogóle przyszedł. Kiedy tylko usłyszeliśmy jak wchodzi, Gray poczekał, by podszedł na tyle blisko, by słyszeć co będzie do ciebie mówił. Resztę już znasz. Natsu podsłuchał jak rozmawiacie i...
– Jak mogliście! Jak mogliście mi to zrobić! – do tej pory jeszcze byłam w stanie się opanować, bo chciałam dowiedzieć się, co się wydarzyło, ale gdy poznałam prawdę, wybuchnęłam. Byłam wściekła. Zaczęłam bić Erzę i krzyczeć na nią i pozostałą dwójkę, ale ta błyskawicznie chwyciła moje nadgarstki. – Nienawidzę was! Nienawidzę! I wy się nazywacie przyjaciółmi?! Przecież to chore! To najgłupszy pomysł o jakim kiedykolwiek słyszałam! Natsu myśli, że ja i Gray... On mi nigdy nie wybaczy! Nigdy! Nigdy!
W końcu gniew ponownie przerodził się w smutek i rozpłakałam się na dobre. Erza przytuliła mnie do siebie i zaczęła masować mnie delikatnie po plecach, by mnie pocieszyć. Nawet Juvia położyła rękę na moim ramieniu. To jednak nic nie zmieniało, bo nie potrafiłam wybaczyć im tego, co zrobili.
– Przepraszam cie Lucy, tak bardzo mi przykro – Erza wydawała się autentycznie mieć wyrzuty sumienia.
– Właśnie, Lucy, przepraszam cię. Nie powinienem się godzić na to wszystko. Od początku uważałem, że to idiotyczny pomysł. Przepraszam cię – Gray spuścił ze wstydem wzrok, gdy na niego spojrzałam.
– Juvia też przeprasza... to takie smutne.
– On mi nie wybaczy – wychlipałam Erzie w pierś i przytuliłam się mocniej. Choć nie mogłam im wybaczyć, czułam się coraz gorzej, bo coraz bardziej uświadamiałam sobie konsekwencje tego wszystkiego. Nie miałam pojęcia, co powinnam zrobić. Po prostu nie miałam.
– Lucy, musimy to odkręcić – nawet nie spojrzałam na Erzę, gdy to mówiła. - Jeszcze nie wszystko stracone. Znajdziemy Natsu i wytłumaczymy mu co się stało.
– Nie uwierzy nam...
– Uwierzy. Porozmawiamy z nim. Musi nam uwierzyć. Zobaczysz, odkręcimy to.
– Nie chcę, już za późno – płakałam. Nie było już żadnych szans. To koniec. Nic mi nie pozostało.
– Lucy, nie poddawaj się tak łatwo. Skoro do niczego nie doszło między tobą a Grayem, to teraz po prostu musimy wyjaśnić Natsu, że to nieporozumienie.
– Naprawdę myślisz, że się uda? – spytałam z nadzieją w głosie.
– Tak. Wierzę w to – wtuliłam się w nią. Potrzebowałam tego. – Nie płacz już Lucy. Chodź. Musimy go znaleźć.


Nie zastaliśmy Natsu w jego domu. Nie było go też w budynku gildii. Tam znaleźliśmy jednak Happy'ego, który powiedział nam, gdzie szukać Smoczego Zabójcy.
– Widziałem go dzisiaj i był bardzo, bardzo smutny. Poleciałem za nim, ale on krzyczał na mnie i kazał zostawić się w spokoju. Nie chciał powiedzieć o co chodzi – Happy mówił ze zmartwioną miną.
– Wiesz gdzie teraz jest?
– Tam, gdzie chodził często po tym, gdy umarła Lisanna. Na skarpę nad rzeką. Zawsze tam chodzi, gdy coś się stanie. Tym razem też musiało stać się coś złego. Wiecie może co? Martwię się o niego. Biedny Natsu... – Happy wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać. Opuścił smutno uszka.
– Nie mamy czasu Happy. Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Dziękujemy, bardzo nam pomogłeś! - zawołała do niego Erza, gdy cała nasza czwórka wybiegała już z gildii.


Znaleźliśmy go tam, gdzie jak powiedział Happy, powinien być. Twarz miał ukrytą w dłoniach. Siedział na trawie przygarbiony, prawie się nie ruszał. Wyglądał na załamanego, choć nie słyszeliśmy by płakał.
Zdawało się, że on natomiast nie usłyszał naszych kroków, bo nie odwrócił się nawet, gdy byliśmy już blisko.
Chciałam go zawołać, ale Erza powstrzymała mnie, zakrywając usta dłonią i gestem dała do zrozumienia, że to ona zacznie. Nie miałam nic przeciwko, byleby tylko się udało. Strasznie się denerwowałam.
– Natsu! Hej, Natsu! – zawołała do niego, po czym przysiadła się obok na trawie. Nasza trójka stała z tyłu i milczała.
– Co się stało Erza? Zostaw mnie w spokoju, nie mam nastroju – powiedział oschle, gdy wreszcie na nią spojrzał. – A teraz z łaski swojej, idź sobie.
– Natsu, posłuchaj mnie, muszę ci coś powiedzieć.
– Nie mam ochoty słuchać, cokolwiek miałabyś mi do powiedzenia. A teraz wybacz, chce być sam.
Podniósł się i otrzepał spodnie. Już miał odejść, gdy odwrócił się i zobaczył mnie oraz Graya i Juvię. To go zaskoczyło. Zauważyłam jak przez moment wpatruje się we mnie z szeroko otwartymi oczami. Kilkakrotnie otwierał usta i zaraz je zamykał, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział co. W końcu jednak odezwał się.
– Czego chcecie? Przecież powiedziałem, że nie będę się wtrącał, więc dajcie mi już spokój – chciał odejść, ale Erza złapała go za rękę. Spojrzał na nią zimną wzrokiem, aż mnie ciarki przeszły po plecach. Czułam jak zaczynam panikować. Jak powoli łzy gromadzą mi się w oczach, by zaraz wypłynąć ogromnym strumieniem. Jak na razie powstrzymywałam je. Z trudem, ale jednak. Za dużo zależało od tej chwili, bym mogła się tak po prostu rozkleić. To była moja jedyna szansa na to, by wyjaśnić wszystko Natsu. Czułam to, że albo teraz, albo nigdy.
– Czekaj. Nie tak szybko – Erza nie dawała za wygraną.
– Puść mnie! Nie wiem o co chodzi, ale nie chcę wiedzieć!
– Natsu! To zajmie tylko chwilkę, potem nie będę cię zatrzymywać – obiecała poważnym tonem, na co chłopak zastanowił się przez moment.
– Macie minutę – powiedział wreszcie niezbyt zadowolony.
– Natsu, to co widziałeś wcześniej, to nie było to na co wskazywało – mówiła Erza, a wszyscy, łącznie ze mną patrzyli się na nią w skupieniu. - Tak naprawdę, Lucy i Graya nic nie łączy. Kompletnie nic. Tak naprawdę, nawet nie spali ze sobą...
– Wiem co widziałem. Dosyć tego, idę...
– Czekaj! - krzyknęła, gdy odchodził. – To wszystko było zaplanowane. To tak miało wyglądać. Miałeś pomyśleć, że oni przespali się ze sobą, żebyś był zazdrosny! To ja to wszystko wymyśliłam!
Przystanął, lecz nie od razu się odwrócił. Widząc jego plecy, pomyślałam o zatrzaskujących się drzwiach. Wciąż miałam je przed oczami odkąd wyszedł rano i zostałam sama, załamana, cała we łzach na zimnej podłodze. Tym razem jednak czułam zupełnie co innego. Wypełniała mnie nadzieja, choć bałam się jak jeszcze nigdy w życiu, a serce chciało wyskoczyć mi z piersi.
Erza zaczęła opowiadać cały swój misterny plan. Natsu odwrócił się i przysłuchiwał temu z odległości. Nie zrobił nawet kroku, odkąd się zatrzymał. Z każdym jej słowem wyglądał natomiast na coraz bardziej wściekłego. Oczy aż mu płonęły złością, gdy skończyła ze słowami:
– To wszystko moja wina. Powinnam lepiej to przemyśleć.
– Erza! Czy ty sama siebie słyszałaś?! Przecież tak durnego planu nie wymyśliłby chyba nikt! Gdzie ty masz mózg?! Nie przypuszczałem, że możesz być taką idiotką! – normalnie za te słowa Natsu oberwałby od Erzy. Tym razem jednak wysłuchiwała ich ze skruchą.
– Wy... – tym razem zwrócił się w naszą stronę. Jak się zaraz okazało, mówił do Juvi i Graya. – Wy też nie jesteście lepsi! Jak mogliście jej nie powstrzymać?! To tak głupie, że aż brak mi słów! Gray! Jesteś jeszcze gorszym debilem niż myślałem!
– Wiesz jaka Erza potrafi być przekonująca, gdy coś sobie wymyśli – stwierdził tylko Gray.
Ku naszemu zdziwieniu Natsu zaczął się śmiać. Głośno. I szczerze. Zobaczyłam też, jak z jego oczu popłynęły łzy.
– Nie! Naprawdę, nie wierzę! Coś takiego... Brak mi słów!
– Natsu, przepraszam cię...ja – Erza próbowała przeprosić go, by jej wybaczył, ale zamilkła, gdy machnął na nią ręką.
Zaczął iść w moją stronę. Nie wiedziałam co zrobić. Nie wiedziałam, co on chce zrobić. Kątem oka zauważyłam tylko jak Juvia z Grayem cofają się o kilka kroków. Ja jednak stałam w miejscu jak wryta i nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Myśli zaczęły mi się plątać. Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam.
Czekałam.
– Lucy! – zawołał z uśmiechem, gdy stanął przede mną. Jaki on ma piękny uśmiech – pomyślałam. Choć widziałam go już wiele razy, za każdym wydawał mi się tak samo wspaniały.
Chwycił moje dłonie i położył je sobie na piersiach. Nie protestowałam. Zarumieniłam się jednak lekko.
– Przepraszam cię za to wszystko. To nie była twoja wina, nie powinienem być taki gwałtowny. Pewnie nieźle cie przestraszyłem. No i płakałaś przeze mnie.
– Nie masz za co przepraszać – odparłam zgodnie z prawdą. Przecież nie miałam mu nic za złe, to nie była jego wina. On nic nie wiedział. – Zachowałeś się tak, jak każdy by się zachował...
– Mimo wszystko, przepraszam cię – patrzył mi prosto w oczy, a ja stałam jak zahipnotyzowana.
– W porządku – uśmiechnęłam się niepewnie. Czy... czy on już mi wybaczył?
– Lucy, a teraz, jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym ci coś powiedzieć.
– S-słucham – jąkałam się. Jego spojrzenie było tak cudowne. Jego ciepło. Jego uśmiech...
– Kocham cie Lucy – powiedział, wciąż patrząc mi w oczy. – Kocham cię i chcę być z tobą. Czy zgadzasz się?
– T-tak – wydusiłam, bo zabrakło mi tchu. Czy to się działo naprawdę?
Wtedy to Natsu objął mnie w pasie i przysunął do siebie. Serce biło mi jak oszalałe. Poczułam jego zapach. Zaraz po tym poczułam jak ustami przywiera do moich. Zamknęłam oczy. W głowie kręciło mi się jak na karuzeli. Cały świat wirował! Motyle w brzuchu trzepotały swoimi skrzydełkami doprowadzając mnie do szaleństwa. Ale... to było wspaniałe! Fantastyczne! Byłam taka szczęśliwa! Chciałam, by to nigdy się nie skończyło. By ten moment trwał wiecznie. Natsu, ja też cię kocham! Tak bardzo mocno cię kocham!
Wreszcie odsunął mnie lekko. Otworzyłam oczy, a on znów uśmiechnął się. Zauważyłam, że on też miał czerwone policzki. Objął mnie i przycisnął mocno do siebie.
– Nareszcie zrobiłem to jak należy. O tamtym zapomnijmy, dobrze? – zapytał trochę niepewnie. Byłam przekonana, że mogłabym teraz dostrzec w jego oczach skaczące, radosne iskierki.
– Tak Natsu, zapomnijmy – powiedziałam najczulej jak potrafiłam.

Jednak jest coś, czego nigdy nie zapomnę. Trzask zamykanych drzwi, który wrył się w moje serce i na zawsze obciążać je będzie ogromną, głęboką blizną. Do końca życia zapamiętam go, jako znak cierpienia, zwątpienia i przerażającego smutku. Prześladować mnie będzie do końca moich dni i za każdym razem kojarzyć się ze wszystkim, co najgorsze siejąc strach i spustoszenie w mej duszy.

Ale to nic. Przetrwam to. Bo teraz on jest ze mną. Już na zawsze. Do końca.

THE END
***
Obiecałam one shota i jest :) NaLu miało dużo głosów ankiecie, więc pomyślałam, że coś z nimi napiszę. Choć tak naprawdę od dawna to planowałam.
W sumie to był taki mój mały eksperyment i nie jestem z niego całkowicie zadowolona. Coś mi nie pasuje, ale sama nie wiem co. No, ale sami oceńcie :) Mam nadzieję, że przynajmniej ktoś dotrwał do końca.
Do napisania!

11 komentarzy:

  1. O Boże, zrobiłaś z Erzy, Gray'a i Juvii idiotów... niezły pomysł XD
    Ech, już myślałam, że Gray faktycznie przespał się z Lucy, a tu nie... Życie potrafi zaskakiwać :cc Trochę mi smutno, ale to nic xD
    Powiem Ci szczerze, że w pewnych momentach nie ogarniałam trochę, ale przeczytałam sobie drugi raz i wszystko się wyjaśniło. I te ciągłe literówki w imieniu maga lodu.. "Gary"... XDDDDDDDDDD
    Tak czy siak, one-shot ciekawy i na dodatek nie przeleciał tak szybko jak rozdziały opowiadania. Cieszę się z tego niezmiernie ;).
    Pozdrawiam cieplutko i życzę jak największej góry pomysłów! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D Tak, idiotów jakich mało, ale cóż ^^
      Dzięki, że mi o tych literówkach napisałaś! Nawet ich wcześniej nie zauważyłam, ale teraz już poprawiam od razu :)
      Dziękuję za komentarz i także pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Bhahahaha, Erza, ty idiotko. Jak mogłaś być tak "genialna" i wpaść na taki chory pomysł?! XD
    Tez na początku myślałam, ze Lucy się z nim przespała. Potem, jak Lucy wspomniała, że nic nie pamięta, naszła mnie myśl, że dostała pigułkę gwałtu. xD Tak, tez miewam durne myśli, wiem. xD
    Ale koniec końców wszystko dobrze się skończyło. C:
    Pozdrawiam i duuuużo weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :D Zrobiłam tutaj z Erzy straszną idiotkę. O ja niedobra ^^

      Usuń
  3. Haha, w życiu bym się nie spodziewała, że Erza na taki pomysł wpadnie :D. Jest chyba raczej bardziej... bezpośrednia. Ale taki jej widok jest, nie powiem, interesujący.
    A ja Was zaskoczę i od początku mi coś śmierdziało w tym, że Lucy miałaby się przespać z Gray'em. Byłoby to zbyt proste, a jakieś urozmaicenie (czyli taka zasadzka) musi być, nie :D?
    Ale serio, nieźle odjechany ten plan był xDDD. Dziwię się tylko, że Juvia nie była zazdrosna o Gray'a, w końcu leżał nagi obok jej "rywalki w miłości" xD.
    Zakończenie jak z obrazka, podobało mi się bardzo ;).
    Również pozdrawiam i, standardowo, życzę weny ^^!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D Widzę, że masz nosa do takich przekrętów :) Juvia była zazdrosna, ale jakoś dała radę się powstrzymać. Uff... dobrze, bo myślałam, że zakończenie tak właśnie nie za bardzo udane :P
      Pozdrawiam i dziękuję!

      Usuń
  4. Witam!^^
    Mnie to już nic nie zaskoczy.xD W sumie ja też robię z większości postaci kompletnych idiotów, imbecyli i co tam jeszcze jest.XD
    One-Shocik bardz miły i przyjemny dla oka. A po za tym Fumcia! Cieszę się, że już wróciłaś choć na chwilę.xD
    Pozdrawiam Lavana Zoro ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróciłam, ja zawsze powracam! :D A potem znowu znikam na jakiś czas ^^
      Cieszę się, że się podobał. W sumie to chyba Tobie to lepiej wychodzi. W sensie, że są zabawni. A jak ja próbuję coś zabawnego napisać, to i tak wychodzi jakiś dramat. :D
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  5. Witam! Informuję, że nominowałam Cię do Liebser Award! :) Na moim blogu dowiesz się wszystkiego. :D
    http://slodki-flirt-nowe-zycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. przez chwilę jak Natsu zatrzasną drzwi to myślałam że przez najbliższe dni nie będzie się odzywać do Lucy i ona tego nie wytrzyma napisze listy do przyjaciół weźmie nóż z kuchni zatrzaśnie się w łazience i popełni samobójstwo w końcu Natsu zrozumie że nie może bez niej żyć jak nie mogą być parą to przynajmniej przyjaciółmi pójdzie do niej na biurku zobaczy listy do wszystkich oprócz niego przerażony zaczyna szukać lucy gdy chce wejść do łazienki okazuje się że drzwi są zamknięte a w pomieszczeniu za nimi czuć zapach krwi . Natsu wywarza drzwi i po jego policzkach zaczynają spływać łzy widząc Lucy leżącą nagą w wannie z jego zdjęciem przy jednej piersi i listem adresowanym do niego w drugiej na podłodze leży nóż a ona sama skąpana jest ze szkarłatnej cieczy wyciekającej z wanny .W końcu natsu wziął list i przeczytał tam że lucy nie wiedziała jak to sie mogło stać i strasznie tego żałuje ponieważ jedynym którego kochała jest on sam a kiedy się do niej nie odzywał bolało to ją jeszcze bardziej ale go nie obwinia bo sama się za to znienawidziła na sam koniec napisała mu że żałuje tego wszystkiego i ma nadzieje że jej wybaczy i kiedyś się spotkają. Wściekły na siebie natsu z powodu takiej ślepoty na uczucia przyjaciółki i na to że jej nie wysłuchał pocałował ją w jej dawno już sine usta i powiedział ''Też cię kocham Lucy'' po czym wbił sobie nóż w serce i skonał przy dawno już zimnym ciele lucy wciąż trzymając ją z rękę.Gdy przyjaciele dotarlli na miejsce znaleźli ich martwe ciała i kartkę z napisem ''Już zawsze będziemy razem.
    Miło było czytać twoją historię i osobiście nie mam nic do zarzucenia odnośnie tego one-schota
    pozdrawiam i życzę tak dużo weny jak i tragizmu i krwi w mojej wersji :)
    (PS.chyba jestem sadystką)

    OdpowiedzUsuń