Głośne, natrętne krzyki
dochodzące z ulicy sprawiły, że się obudziłam. Jakieś kobiety
kłóciły się ze sprzedawczynią o cenę kapusty, o to, że była
za droga i wyglądała na nieświeżą czy tam wczorajszą...
Nieważne! Ważne było to, że każde ich słowo odbijało się w
mojej głowie niczym ciężka, ołowiana piłeczka. Z każdym jej
podskokiem obijało się o czaszkę sprawiając mi iście piekielne
tortury.
Siup! Siup! Siup!
To było nie do zniesienia.
Bolało tak strasznie!
– Umrę – wychrypiałam z
trudem wydobywając głos. Czułam ogromną suchość w gardle.
Chciało mi się pić. Totalnie. Jeszcze nigdy w życiu nie chciało
mi się pić tak bardzo!
W dodatku po wypowiedzeniu
tego słowa odezwał się mój żołądek. Odezwał się i od razu grzecznie
kazał mi biec czym prędzej do toalety. Posłuchałam go, choć gdy
podniosłam się gwałtownie, zakręciło mi się w głowie.
Gdy zawartość mojego
żołądka znalazła się w głębinach toalety, poczułam ulgę.
Naprawdę, było to wspaniałe uczucie. Jakbym nagle stała się
wolna! I choć ból głowy nadal mi doskwierał, a w ustach dodatkowo
czułam nieprzyjemny, kwaśny smak, było mi o niebo lepiej.
Ale to nie koniec. Moja
wyjątkowo nieprzyjemna pobudka była dopiero początkiem tego
feralnego dnia.
Zaraz po wyjściu z toalety
uświadomiłam sobie, że... śmierdzę. Czułam w swoim oddechu
smród alkoholu. Cała też aż lepiłam się od potu. No, może nie
zupełnie, ale byłam bardzo wyczulona na wszelkie takie zapachy,
więc odnosiłam takie wrażenie.
Czyżbym piła wieczorem?
Byłam na jakiejś imprezie? Może w gildii? Przeraziło mnie to, bo
choć próbowałam sobie przypomnieć, nie mogłam. Pamięć blakła
już popołudniu, a myśląc o wieczorze, miałam w głowie pustkę.
Jedną, wielką, rozległą, czarną plamę. Ale to nie koniec
niespodzianek.
Byłam naga. Kompletnie
nagusieńka. Nie miałam na sobie nawet bielizny.
Dla pewności pomacałam
swój brzuch, potem piersi i jeszcze parę innych miejsc, ale nie!
Żadnego materiału! Aż dziwne, że zauważyłam to dopiero teraz!
Ale po chwili kolejne uderzenie bólu w głowie przypomniało mi, że
to wcale nie musiało być takie dziwne.
– Wody! Wody... – gdy nie
mogłam przełknąć już nawet śliny, marzyłam tylko o szklaneczce
czystej, krystalicznej, zimnej cieczy. Po chwili okazało się
jednak, że z powodzeniem zadowoliłam się tą z kranu. Pitą wprost
ze strumienia. Poszukiwanie szklanki mogłoby przecież sprawić, że
zdążyłabym w tym czasie umrzeć z pragnienia.
Nie wiem ile czasu spijałam
tą „świętą wodę”, jak ją w myślach nazwałam, ale wreszcie
poczułam, bulgotania w brzuchu i przestałam. Pragnienie na jakiś
czas zaspokojone, pora się okryć.
– To jakieś szaleństwo! –
prychnęłam, idąc do pokoju. To rzeczywiście musiało być
szaleństwo, skoro zaczynałam już mówić do siebie. - Co ja mogłam
wczoraj robić? Przecież to niemożliwe, żebym zaliczyła taki
zgon! Przecież ja nie piję nigdy dużo, nawet jak Cana mnie do tego
zmusza! Zawsze się powstrzymuję! Dlaczego tym razem miałoby...
Stanęłam jak wryta w progu
sypialni. To co tam zobaczyłam, przeraziło mnie nie na żarty.
Gdyby ktoś mnie wtedy zobaczył, pewnie powiedziałby mi, że
zbladłam jak ściana. A mnie jedynie serce stanęło na moment,
widząc w MOIM łóżku śpiącego w najlepsze, nagiego Graya...
– Gray! Aaaaa! – zaczęłam
krzyczeć, kiedy otrząsnęłam się z szoku.
Złapałam w pośpiechu
jakieś ubranie wiszące na oparciu krzesła. Na moje szczęście
okazało się być szlafrokiem, także w błyskawicznym tempie
założyłam go na moje gołe ciałko. Przynajmniej nie zdążył
zobaczyć mnie nie ubranej...
Zaraz, zaraz... ale czy
jeśli on leżał tam, obok mnie, czy on nie widział mnie już
takiej? Czy my przypadkiem?
– Aaaaa! – wrzasnęłam
znowu przerażona. Chłopak obudził się wreszcie i otworzył oczy.
Zaczął rozglądać się po pokoju.
Patrząc na niego, nie
wiedząc czemu, uspokoiłam się. Ale tylko po to, by zaraz zamienić
mój strach w przerażający gniew i zawstydzenie.
Odważyłam się podejść
do łóżka kilka kroków. Gray w tym czasie podniósł się na
łokciach do pozycji półsiedzącej. Wykonał tę czynność
nieśpiesznie, jakby w ogóle nie przejmował się zaistniałą
sytuacją. Spojrzał wreszcie na mnie i uśmiechnął się słodko.
Dłonią poklepał puste miejsce obok siebie, zachęcając, bym
usiadła. Nie wiedząc czemu, tak też postanowiłam zrobić. Miałam
nadzieję, że zaraz wyjaśni mi, że to jakieś nieporozumienie, że
to nie tak jak mi się wydaje i tak dalej.
Podejrzliwie przysiadłam na
skraju łóżka. To by było na tyle jeśli chodzi o moją odwagę.
Wydawało mi się, że słyszę jakieś kroki w przedpokoju, ale
teraz miałam ważniejsze sprawy do załatwienia.
– Słonko, skąd taka
niezadowolona mina? Myślałem, że wcześniej ci się podobało.
Wyglądałaś na zachwyconą, kiedy...
– Co to ma być?! – krzyk
zdumionego i wściekłego Natsu przerwał Grayowi jego przemowę. –
Gray! Lucy! Wy... wy razem....! Nie wiedziałem, że...! Jak
mogliście... Gray, jak mogłeś mi to zrobić!!! Myślałem, że
jesteśmy przyjaciółmi!!!
Głos Natsu jakby pod koniec
się załamał. Jego oczy zaszkliły się lekko, jednak nie
wiedziałam czy z rozpaczy, czy z ogromnego gniewu, który malował
się na jego twarzy. A może był to wynik zawodu jakiego doznał?
– No wiesz Natsu – Gray
jakby się tym w ogóle nie przejął. Mówił zadziwiająco
spokojnie, może nawet trochę drwiąco. – Nadarzyła się okazja, to
ją wykorzystałem. To wszystko.
Zatkało mnie. Czułam się
jak sparaliżowana słuchając ich rozmowy, a zwłaszcza tego co
przed momentem powiedział mój „przyjaciel”. Zabolało mnie to.
– Wykorzystałeś okazję? –
łzy spłynęły po policzku chłopaka. Pięści jednak zacisnęły
się mocno, jakby zaraz miał skoczyć na leżącego w łóżku
chłopaka i zacząć go nimi okładać. – Ty bydlaku! Ty śmieciu!
Ty...!
Wyglądał jakby zabrakło
mu słów, czy może raczej nerwów na kontynuowanie tej sprzeczki.
Gwałtownie ruszył z miejsca, ale nie w stronę łóżka, a w stronę
drzwi.
– Natsu... – wyszeptałam i
podniosłam się na równe nogi. To nie działo się naprawdę.
Przecież teraz... Natsu nigdy mi nie wybaczy! Od dawna podkochiwałam
się w tym chłopaku i pragnęłam być tylko z nim. Chciałam
jednak, by to on wyznał mi uczucia. Choć wiedziałam, że to co
czuję to miłość, bałam się zrobić to pierwsza. Bałam się
wyznać mu jak wiele dla mnie znaczył i że od dawna nie jest już
dla mnie wyłącznie przyjacielem. Że w krótkim czasie stał się
dla mnie najważniejszym człowiekiem w życiu, dla którego
poświęciłabym wszystko. Ale to gorące, czyste uczucie jakim go
darzyłam, teraz nie miało już znaczenia. Teraz już wszystko
stracone, bo zrobiłam coś strasznego. Coś, czego normalnie bym się
po sobie nie spodziewała. A najgorsze było to, że nic nie
pamiętałam! Nie pamiętałam czegoś, co doszczętnie zrujnowało
mi życie i spaliło wszelkie marzenia i nadzieje na ogromnym stosie!
Mimo tego pobiegłam za nim.
Nie wiedziałam co zrobić, więc nogi same ruszyły z miejsca
wiedzione jakimś nagłym impulsem.
– Natsu – tym razem
krzyknęłam.
Dogoniłam go przy samych
drzwiach. Myślałam już, że otworzy je i wyjdzie pozostawiając
całą naszą znajomość za sobą, ale on niespodziewanie
przystanął.
Odwrócił się w moją
stronę. Na jego twarzy już nie widać było gniewu. Teraz gościł tam jedynie smutek tak wielki, jakiego nie potrafiłabym
normalnie nawet sobie wyobrazić.
– Natsu... – tylko na tyle
było mnie stać. Nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. To było
za trudne. Nawet nie zauważyłam, kiedy po moich policzkach również
zaczęły spływać łzy. I to nie pojedyncze krople. Całe
strumienie, których nie dało się zatrzymać.
– Lucy – zaczął,
wpatrując się we mnie z żalem. Rozgoryczanie wylewało się z tego
spojrzenia i raniło mnie prosto w już i tak rozerwane na pół
serce. - Kocham cię. Bardzo cię kocham. Chciałem ci o tym
powiedzieć w innych okolicznościach... Ale jakie ma to teraz
znaczenie?! – ostatnie zdanie wykrzyczał, co mnie przestraszyło,
ale szybko znowu zniżył głos. – Mam nadzieję, że będziesz z nim
szczęśliwa. Chociaż po tym co mówił, chyba będzie to trudne...
Wydaje mi się, że on nie traktuje cię poważnie... Ale nie mam
zamiaru wtrącać się pomiędzy waszą dwójkę. To wasza sprawa,
nie moja.
Osunęłam się na kolana,
opadając twardo na podłogę. Zdążyłam jeszcze złapać brzeg
jego rękawa i z opuszczoną ze wstydu głową powiedzieć:
– Natsu... proszę... ja... błagam cię...
Ale on tylko wyrwał się z
mojego uścisku i wyszedł, trzaskając drzwiami.
Ten dźwięk. Wiedziałam,
że zapamiętam go doskonale do końca życia. Najokropniejszy,
najbardziej przerażający, najbardziej przygnębiający i depresyjny
dźwięk jaki kiedykolwiek słyszałam. Teraz już to wiedziałam,
choć wolałabym się nigdy o tym nie przekonać.
Czy długo siedziałam tak
na zimnej podłodze, wpatrując się w nią, jakbym tam miała
odnaleźć odpowiedź na pytanie: co teraz? Nie miałam pojęcia.
Byłam załamana. Czułam przeszywającą rozpacz, która nie
pozwalała mi myśleć o niczym. Po głowie krążyło mi tylko jedno
słowo: „Natsu, Natsu, Natsu, Natsu, Natsu, Natsu, Natsu, Natsu,
Natsu, Natsu, Natsu, Natsu...” Mój umysł powtarzał je jak
mantrę i w tamtej chwili nic więcej się nie liczyło.
Serce rozdarte na pół?
Śmiechu warte. Nie byłam pewna, czy jeszcze w ogóle je posiadałam.
Czy tam, gdzieś wewnątrz mnie, znajdowało się jeszcze cokolwiek
zdolnego odczuwać coś poza cierpieniem? A może po tym, gdy Natsu
zatrzasnął za sobą drzwi, rozbiło się na milion kawałeczków,
których nie da się już poskładać?
Dlaczego? Dlaczego musiało
tak się stać?! Dlaczego byłam tak głupia, by pójść do łóżka
z Grayem? Przecież to nie jego kochałam! Tak naprawdę nie czułam
do niego kompletnie nic! Przecież to tylko mój przyjaciel, a
przynajmniej był nim do tej pory! Co mnie podkusiło? Co się stało?
Co wydarzyło się wczoraj?! CO?!
– Lucy?
– Lucy!
– Lucy!
– Lucy, słyszysz mnie, mówię do ciebie!
Głos Erzy dochodził do
mnie z bardzo daleka. Jakby wołała mnie z końca ogromnie długiego
korytarza. Początkowo niewyraźny, zyskiwał na ostrości z każdym
słowem i stawał się coraz bardziej zrozumiały. Wreszcie poczułam
też jak potrząsa mną, jakby chciała wybudzić mnie z jakiegoś
transu.
Powoli zaczynałam
odzyskiwać kontakt z rzeczywistością. Po kilku chwilach już
wiedziałam co się wokół mnie dzieje, choć wolałabym zniknąć
gdzieś na zawsze. Przetarłam dłonią mokrą twarz i rozejrzałam
się wokół.
– Erza? Skąd się tu
wzięłaś? I Juvia? Co wy tu robicie? – pytałam, czując zupełny
mętlik w głowie. Gdy odwróciłam się i zobaczyłam stojącego za
mną Graya, gwałtownie przytuliłam się do Erzy. Zdążyłam
zauważyć, że był już w pełni ubrany.
– Ty... ty... ty...! –
brakowało mi słów, by określić jak bardzo nienawidziłam go w
tamtej chwili. – Nienawidzę cię! - Krzyknęłam wreszcie i już
chciałam rzucić się na niego z pięściami, ale Erza objęła mnie
mocno w pasie i powstrzymała. Chciałam go zamordować! Wydrapać mu
oczy! Udusić! To wszystko jego wina! Powinien umrzeć!
– Lucy, spokojnie! Opanuj
się! – zawołała Erza, ale ja nie dawałam za wygraną i próbowałam
jej się wyrwać. Szarpałam jak tylko mogłam, ale nic to nie dało.
Słyszałam głos Juvi, ale zupełnie nie zwracałam na nią uwagi.
– Lucy, wszystko ci
wytłumaczymy, uspokój się – Gray mówił łagodnie, co mnie
jeszcze bardziej rozwścieczyło.
– Erza! Puść mnie! Puść!
Zabiję go! To przez niego! Zabiję! – miotałam się jak oszalała.
Erza jednak była przecież silną kobietą, o wiele silniejszą ode
mnie. Mimo że próbowałam uwolnić się ze wszystkich sił, nic nie
wskórałam. Wreszcie zmęczyłam się tak, że nie miałam już siły
na walkę i poddałam się. Dyszałam ciężko.
– Będziesz już spokojna? –
spytała Erza, patrząc na mnie ze współczuciem.
– Tak – wydyszałam
pomiędzy oddechami.
– Dobrze, chodźmy.
Zaprowadziła mnie do mojego
salonu i kazała usiąść na kanapie. Tak też zrobiłam. Sama
zajęła miejsce po mojej prawej stronie, po lewej usadowiła się
Juvia. Ten zdrajca Gray rozsiadł się w fotelu naprzeciwko, także
mogłam patrzeć mu prosto w oczy i przekazywać ogromną chęć
mordu na odległość. Erza wciąż trzymała mnie. Chyba
przeczuwała, że jeśli puści, rzucę się na swojego byłego
przyjaciela. I miała rację.
– Lucy, proszę cię,
wysłuchaj nas – powiedziała poważnie. – Musimy ci coś
powiedzieć.
Popatrzyłam na nią tylko z
pytającą miną. Co niby chcą mi powiedzieć?
– Wyjaśnij jej to wreszcie
Erza! – zawołał Gray. Teraz jego głos wydawał się już lekko
zdenerwowany. Skrzyżował ręce na piersi i dodał z wyrzutem. - To
w końcu był twój pomysł.
Zauważyłam w jej oczach
coś na kształt smutku i zmieszania. Spojrzałam na Juvię. Ona
również wydawała się być zakłopotana i jakby trochę
przerażona.
– O co chodzi? Jaki pomysł?
– spytałam, gdy pomyślałam, że nie ma zamiaru się odezwać.
– Posłuchaj Lucy –
zaczęła, przyglądając mi się uważnie, jakby chciała wychwycić
moją każdą, nawet najdrobniejszą, reakcję. – Zanim zacznę ci
wszystko wyjaśniać, chciałabym, żebyś wiedziała, że jesteś
naszą cenną przyjaciółką i bardzo nam na tobie zależy. I
zrobilibyśmy wszystko dla twojego dobra. Dla Natsu też. Rozumiesz?
O czym ona mówi? Co to ma
być? – pomyślałam, zupełnie zbita z tropu.
– Yhm – skinęłam tylko
głową czekając na ciąg dalszy.
– Cieszę się –
uśmiechnęła się lekko, ale zaraz spoważniała. – Wiedzieliśmy
od dawna, że jesteś zakochana w Natsu. I wiedzieliśmy też, że on
kocha ciebie...
Zaraz, zaraz... do czego ona
zmierza? Kompletnie nie wiedziałam co o tym myśleć.
– ...dlatego pragnęliśmy
pomóc wam jakoś...
– Bo wyglądało na to, że
wy nigdy się nie zdecydujecie – dokończył za nią Gray, z
niezadowoloną miną.
– Tak – potwierdziła, ale
spojrzała się na nie go ostrzegawczo. – Chcieliśmy wam pomóc. I
dlatego obmyślaliśmy plan. Co prawda nie wszystko poszło po naszej
myśli...
– Jaki plan? – wydusiłam
zszokowana. Czyżby... mieli coś wspólnego z dzisiejszym porankiem?
– Już ci mówię – Erza
jakby zawahała się przez chwilę. Spojrzała na Graya, a ten skinął
na nią głową, by kontynuowała. – Myśleliśmy nad tym co
moglibyśmy zrobić, byście wreszcie wyznali sobie uczucia. Sporo
nam to zajęło, ale wreszcie wpadliśmy na pomysł...
– Erza wpadła! – poprawił
ją Gray. Tym razem nawet nie zareagowała na to, że wszedł jej w
słowo.
– Dobrze, ja wpadłam.
Wymyśliłam, że jeśli Natsu poczuje zazdrość, wtedy na pewno
wyzna ci co do ciebie czuje, żeby cie nie stracić...
– On... powiedział mi... –
wyszeptałam i spuściłam głowę. Znowu łzy zbierały mi się w
oczach na wspomnienie tego, jak zatrzaskiwał za sobą drzwi.
– Tak, słyszeliśmy –
przyznała z żalem. – W każdym razie plan był taki. Wczoraj
wieczorem, skłoniliśmy cię, byś napiła się z nami. Ja, Gray i
Juvia. Zgodziłaś się. Wypiłaś jeden kieliszek, potem drugi...
wtedy podsunęliśmy ci też trzeci. Z tym, że do tego ostatniego
dorzuciliśmy pewną tabletkę, którą Gray skołował, no nieważne
skąd. Miałaś po niej od razu zasnąć i nic nie pamiętać
następnego dnia. No i miałaś mieć takie wrażenie, jakbyś była
na kacu. Jak widać, zadziałała świetnie.
– To dlatego nic nie
pamiętam! – poczułam ulgę wiedząc, że moje zaniki pamięci nie
są przypadkowe. Pozostawała jednak jeszcze ważniejsza sprawa.
Musiałam szybko się tego dowiedzieć – Ale co Gray...
– Daj mi skończyć – tym
razem to Erza wtrąciła mi się w wypowiedź. – Nie musieliśmy
czekać długo, a już spałaś jak zabita. Wtedy to razem
przenieśliśmy cię do twojego mieszkania i położyliśmy do łóżka.
Sami spaliśmy tutaj, w salonie. Tabletka miała działać do
dwunastu godzin, dlatego ustawiliśmy sobie budzik, by wstać
godzinkę – dwie wcześniej. Rano, gdy my już wstaliśmy, ty
jeszcze spałaś. Wtedy to ja z Juvią rozebrałyśmy cię do naga.
Spokojnie, Gray nic nie widział, już się o to postarałyśmy, by
nie podglądał...
– Erza cały czas pilnowała,
by panicz Gray nie otwierał oczu kiedy wstałaś. Zakazała mu tego
i pogroziła śmiercią – dodała Juvia. – Juvia też.
– Dokładnie – uśmiechnęła
się nieznacznie Erza. Chyba rzeczywiście udało im się go
przekonać, w to nie wątpiłam, ale...
– Gdy już zdjęłyśmy z
ciebie wszystkie ubrania, a musiałyśmy pozbyć się też bielizny,
żeby było wiarygodniej, wybacz – tutaj spojrzała na mnie
przepraszająco – przykryłyśmy cię kołdrą. Potem kazałyśmy
Grayowi też się rozebrać i położyć się obok ciebie w łóżku.
Wymyśliliśmy też co zrobić, jak się obudzisz, jak to wszystko
rozegrać i co ma powiedzieć Gray, kiedy przyjdzie Natsu.
– Czyli nie spałam z
Grayem? – w tej chwili to było dla mnie najważniejsze i musiałam
dowiedzieć się natychmiast.
– Nie.
– Ufff... - odetchnęłam z
ulgą. Kamień spadł mi z serca. Jednak nie na długo, bo zaraz znów
poczułam ogromy smutek.
– Gray leżał tak obok
ciebie, a my weszłyśmy do szafy i obserwowałyśmy was stamtąd.
Pilnowałyśmy, żeby Gray nic nie kombinował, no i czekałyśmy.
Wcześniej też powiedzieliśmy Natsu, żeby przyszedł do ciebie. Po
prostu zwabiliśmy go tutaj mówiąc... no mniejsza z tym teraz.
To nie było nic ważnego – Erza przełknęła ślinę i mówiła
dalej. – Wstałaś trochę wcześniej niż zakładaliśmy, ale na
szczęście nie zauważyłaś jeszcze wtedy Graya. Miało być tak,
że to Natsu po prostu nakryje was w łóżku, ale jak mówiłam,
spałaś krócej niż się spodziewaliśmy. Dobrze, że jednak w
ogóle przyszedł. Kiedy tylko usłyszeliśmy jak wchodzi, Gray
poczekał, by podszedł na tyle blisko, by słyszeć co będzie do
ciebie mówił. Resztę już znasz. Natsu podsłuchał jak
rozmawiacie i...
– Jak mogliście! Jak
mogliście mi to zrobić! – do tej pory jeszcze byłam w stanie się
opanować, bo chciałam dowiedzieć się, co się wydarzyło, ale gdy
poznałam prawdę, wybuchnęłam. Byłam wściekła. Zaczęłam bić
Erzę i krzyczeć na nią i pozostałą dwójkę, ale ta
błyskawicznie chwyciła moje nadgarstki. – Nienawidzę was!
Nienawidzę! I wy się nazywacie przyjaciółmi?! Przecież to chore!
To najgłupszy pomysł o jakim kiedykolwiek słyszałam! Natsu myśli,
że ja i Gray... On mi nigdy nie wybaczy! Nigdy! Nigdy!
W końcu gniew ponownie
przerodził się w smutek i rozpłakałam się na dobre. Erza
przytuliła mnie do siebie i zaczęła masować mnie delikatnie po
plecach, by mnie pocieszyć. Nawet Juvia położyła rękę na moim
ramieniu. To jednak nic nie zmieniało, bo nie potrafiłam wybaczyć
im tego, co zrobili.
– Przepraszam cie Lucy, tak
bardzo mi przykro – Erza wydawała się autentycznie mieć wyrzuty
sumienia.
– Właśnie, Lucy,
przepraszam cię. Nie powinienem się godzić na to wszystko. Od
początku uważałem, że to idiotyczny pomysł. Przepraszam cię –
Gray spuścił ze wstydem wzrok, gdy na niego spojrzałam.
– Juvia też przeprasza...
to takie smutne.
– On mi nie wybaczy –
wychlipałam Erzie w pierś i przytuliłam się mocniej. Choć nie
mogłam im wybaczyć, czułam się coraz gorzej, bo coraz bardziej
uświadamiałam sobie konsekwencje tego wszystkiego. Nie miałam
pojęcia, co powinnam zrobić. Po prostu nie miałam.
– Lucy, musimy to odkręcić
– nawet nie spojrzałam na Erzę, gdy to mówiła. - Jeszcze nie
wszystko stracone. Znajdziemy Natsu i wytłumaczymy mu co się stało.
– Nie uwierzy nam...
– Uwierzy. Porozmawiamy z
nim. Musi nam uwierzyć. Zobaczysz, odkręcimy to.
– Nie chcę, już za późno
– płakałam. Nie było już żadnych szans. To koniec. Nic mi nie
pozostało.
– Lucy, nie poddawaj się
tak łatwo. Skoro do niczego nie doszło między tobą a Grayem, to
teraz po prostu musimy wyjaśnić Natsu, że to nieporozumienie.
– Naprawdę myślisz, że
się uda? – spytałam z nadzieją w głosie.
– Tak. Wierzę w to –
wtuliłam się w nią. Potrzebowałam tego. – Nie płacz już Lucy.
Chodź. Musimy go znaleźć.
Nie zastaliśmy Natsu w jego
domu. Nie było go też w budynku gildii. Tam znaleźliśmy jednak
Happy'ego, który powiedział nam, gdzie szukać Smoczego Zabójcy.
– Widziałem go dzisiaj i
był bardzo, bardzo smutny. Poleciałem za nim, ale on krzyczał na
mnie i kazał zostawić się w spokoju. Nie chciał powiedzieć o co
chodzi – Happy mówił ze zmartwioną miną.
– Wiesz gdzie teraz jest?
– Tam, gdzie chodził często
po tym, gdy umarła Lisanna. Na skarpę nad rzeką. Zawsze tam
chodzi, gdy coś się stanie. Tym razem też musiało stać się coś
złego. Wiecie może co? Martwię się o niego. Biedny Natsu... –
Happy wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać. Opuścił smutno
uszka.
– Nie mamy czasu Happy. Nie
martw się, wszystko będzie dobrze. Dziękujemy, bardzo nam
pomogłeś! - zawołała do niego Erza, gdy cała nasza czwórka
wybiegała już z gildii.
Znaleźliśmy go tam, gdzie
jak powiedział Happy, powinien być. Twarz miał ukrytą w dłoniach.
Siedział na trawie przygarbiony, prawie się nie ruszał. Wyglądał
na załamanego, choć nie słyszeliśmy by płakał.
Zdawało się, że on
natomiast nie usłyszał naszych kroków, bo nie odwrócił się
nawet, gdy byliśmy już blisko.
Chciałam go zawołać, ale
Erza powstrzymała mnie, zakrywając usta dłonią i gestem dała do zrozumienia, że to ona
zacznie. Nie miałam nic przeciwko, byleby tylko się udało.
Strasznie się denerwowałam.
– Natsu! Hej, Natsu! –
zawołała do niego, po czym przysiadła się obok na trawie. Nasza
trójka stała z tyłu i milczała.
– Co się stało Erza?
Zostaw mnie w spokoju, nie mam nastroju – powiedział oschle, gdy
wreszcie na nią spojrzał. – A teraz z łaski swojej, idź sobie.
– Natsu, posłuchaj mnie,
muszę ci coś powiedzieć.
– Nie mam ochoty słuchać,
cokolwiek miałabyś mi do powiedzenia. A teraz wybacz, chce być
sam.
Podniósł się i otrzepał
spodnie. Już miał odejść, gdy odwrócił się i zobaczył mnie
oraz Graya i Juvię. To go zaskoczyło. Zauważyłam jak przez moment
wpatruje się we mnie z szeroko otwartymi oczami. Kilkakrotnie
otwierał usta i zaraz je zamykał, jakby chciał coś powiedzieć,
ale nie wiedział co. W końcu jednak odezwał się.
– Czego chcecie? Przecież
powiedziałem, że nie będę się wtrącał, więc dajcie mi już
spokój – chciał odejść, ale Erza złapała go za rękę.
Spojrzał na nią zimną wzrokiem, aż mnie ciarki przeszły po
plecach. Czułam jak zaczynam panikować. Jak powoli łzy gromadzą
mi się w oczach, by zaraz wypłynąć ogromnym strumieniem. Jak na
razie powstrzymywałam je. Z trudem, ale jednak. Za dużo zależało
od tej chwili, bym mogła się tak po prostu rozkleić. To była moja
jedyna szansa na to, by wyjaśnić wszystko Natsu. Czułam to, że
albo teraz, albo nigdy.
– Czekaj. Nie tak szybko –
Erza nie dawała za wygraną.
– Puść mnie! Nie wiem o co
chodzi, ale nie chcę wiedzieć!
– Natsu! To zajmie tylko
chwilkę, potem nie będę cię zatrzymywać – obiecała poważnym
tonem, na co chłopak zastanowił się przez moment.
– Macie minutę –
powiedział wreszcie niezbyt zadowolony.
– Natsu, to co widziałeś
wcześniej, to nie było to na co wskazywało – mówiła Erza, a
wszyscy, łącznie ze mną patrzyli się na nią w skupieniu. - Tak
naprawdę, Lucy i Graya nic nie łączy. Kompletnie nic. Tak
naprawdę, nawet nie spali ze sobą...
– Wiem co widziałem. Dosyć
tego, idę...
– Czekaj! - krzyknęła, gdy
odchodził. – To wszystko było zaplanowane. To tak miało wyglądać.
Miałeś pomyśleć, że oni przespali się ze sobą, żebyś był
zazdrosny! To ja to wszystko wymyśliłam!
Przystanął, lecz nie od
razu się odwrócił. Widząc jego plecy, pomyślałam o
zatrzaskujących się drzwiach. Wciąż miałam je przed oczami odkąd
wyszedł rano i zostałam sama, załamana, cała we łzach na zimnej
podłodze. Tym razem jednak czułam zupełnie co innego. Wypełniała
mnie nadzieja, choć bałam się jak jeszcze nigdy w życiu, a serce
chciało wyskoczyć mi z piersi.
Erza zaczęła opowiadać
cały swój misterny plan. Natsu odwrócił się i przysłuchiwał
temu z odległości. Nie zrobił nawet kroku, odkąd się zatrzymał.
Z każdym jej słowem wyglądał natomiast na coraz bardziej
wściekłego. Oczy aż mu płonęły złością, gdy skończyła ze
słowami:
– To wszystko moja wina.
Powinnam lepiej to przemyśleć.
– Erza! Czy ty sama siebie
słyszałaś?! Przecież tak durnego planu nie wymyśliłby chyba
nikt! Gdzie ty masz mózg?! Nie przypuszczałem, że możesz być
taką idiotką! – normalnie za te słowa Natsu oberwałby od Erzy.
Tym razem jednak wysłuchiwała ich ze skruchą.
– Wy... – tym razem zwrócił
się w naszą stronę. Jak się zaraz okazało, mówił do Juvi i
Graya. – Wy też nie jesteście lepsi! Jak mogliście jej nie
powstrzymać?! To tak głupie, że aż brak mi słów! Gray! Jesteś
jeszcze gorszym debilem niż myślałem!
– Wiesz jaka Erza potrafi
być przekonująca, gdy coś sobie wymyśli – stwierdził tylko
Gray.
Ku naszemu zdziwieniu Natsu
zaczął się śmiać. Głośno. I szczerze. Zobaczyłam też, jak z
jego oczu popłynęły łzy.
– Nie! Naprawdę, nie
wierzę! Coś takiego... Brak mi słów!
– Natsu, przepraszam
cię...ja – Erza próbowała przeprosić go, by jej wybaczył, ale
zamilkła, gdy machnął na nią ręką.
Zaczął iść w moją
stronę. Nie wiedziałam co zrobić. Nie wiedziałam, co on chce
zrobić. Kątem oka zauważyłam tylko jak Juvia z Grayem cofają się
o kilka kroków. Ja jednak stałam w miejscu jak wryta i nie mogłam
wykonać żadnego ruchu. Myśli zaczęły mi się plątać. Chciałam
coś powiedzieć, ale nie mogłam.
Czekałam.
– Lucy! – zawołał z
uśmiechem, gdy stanął przede mną. Jaki on ma piękny uśmiech –
pomyślałam. Choć widziałam go już wiele razy, za każdym wydawał
mi się tak samo wspaniały.
Chwycił moje dłonie i
położył je sobie na piersiach. Nie protestowałam. Zarumieniłam
się jednak lekko.
– Przepraszam cię za to
wszystko. To nie była twoja wina, nie powinienem być taki
gwałtowny. Pewnie nieźle cie przestraszyłem. No i płakałaś
przeze mnie.
– Nie masz za co przepraszać
– odparłam zgodnie z prawdą. Przecież nie miałam mu nic za złe,
to nie była jego wina. On nic nie wiedział. – Zachowałeś się
tak, jak każdy by się zachował...
– Mimo wszystko, przepraszam
cię – patrzył mi prosto w oczy, a ja stałam jak zahipnotyzowana.
– W porządku –
uśmiechnęłam się niepewnie. Czy... czy on już mi wybaczył?
– Lucy, a teraz, jeśli nie
masz nic przeciwko, chciałbym ci coś powiedzieć.
– S-słucham – jąkałam
się. Jego spojrzenie było tak cudowne. Jego ciepło. Jego
uśmiech...
– Kocham cie Lucy –
powiedział, wciąż patrząc mi w oczy. – Kocham cię i chcę być z
tobą. Czy zgadzasz się?
– T-tak – wydusiłam, bo
zabrakło mi tchu. Czy to się działo naprawdę?
Wtedy to Natsu objął mnie
w pasie i przysunął do siebie. Serce biło mi jak oszalałe.
Poczułam jego zapach. Zaraz po tym poczułam jak ustami przywiera do
moich. Zamknęłam oczy. W głowie kręciło mi się jak na karuzeli.
Cały świat wirował! Motyle w brzuchu trzepotały swoimi
skrzydełkami doprowadzając mnie do szaleństwa. Ale... to było
wspaniałe! Fantastyczne! Byłam taka szczęśliwa! Chciałam, by to
nigdy się nie skończyło. By ten moment trwał wiecznie. Natsu, ja
też cię kocham! Tak bardzo mocno cię kocham!
Wreszcie odsunął mnie
lekko. Otworzyłam oczy, a on znów uśmiechnął się. Zauważyłam,
że on też miał czerwone policzki. Objął mnie i przycisnął
mocno do siebie.
– Nareszcie zrobiłem to jak
należy. O tamtym zapomnijmy, dobrze? – zapytał trochę niepewnie.
Byłam przekonana, że mogłabym teraz dostrzec w jego oczach
skaczące, radosne iskierki.
– Tak Natsu, zapomnijmy –
powiedziałam najczulej jak potrafiłam.
Jednak jest coś, czego
nigdy nie zapomnę. Trzask zamykanych drzwi, który wrył się w moje
serce i na zawsze obciążać je będzie ogromną, głęboką blizną.
Do końca życia zapamiętam go, jako znak cierpienia, zwątpienia i
przerażającego smutku. Prześladować mnie będzie do końca moich
dni i za każdym razem kojarzyć się ze wszystkim, co najgorsze
siejąc strach i spustoszenie w mej duszy.
Ale to nic. Przetrwam to. Bo
teraz on jest ze mną. Już na zawsze. Do końca.
THE END
***
Obiecałam one shota i jest :) NaLu miało dużo głosów ankiecie, więc pomyślałam, że coś z nimi napiszę. Choć tak naprawdę od dawna to planowałam.
W sumie to był taki mój mały
eksperyment i nie jestem z niego całkowicie zadowolona. Coś mi nie pasuje, ale sama nie wiem co. No, ale sami oceńcie :) Mam nadzieję, że przynajmniej ktoś dotrwał do końca.
Do napisania!
O Boże, zrobiłaś z Erzy, Gray'a i Juvii idiotów... niezły pomysł XD
OdpowiedzUsuńEch, już myślałam, że Gray faktycznie przespał się z Lucy, a tu nie... Życie potrafi zaskakiwać :cc Trochę mi smutno, ale to nic xD
Powiem Ci szczerze, że w pewnych momentach nie ogarniałam trochę, ale przeczytałam sobie drugi raz i wszystko się wyjaśniło. I te ciągłe literówki w imieniu maga lodu.. "Gary"... XDDDDDDDDDD
Tak czy siak, one-shot ciekawy i na dodatek nie przeleciał tak szybko jak rozdziały opowiadania. Cieszę się z tego niezmiernie ;).
Pozdrawiam cieplutko i życzę jak największej góry pomysłów! :D
Hahaha :D Tak, idiotów jakich mało, ale cóż ^^
UsuńDzięki, że mi o tych literówkach napisałaś! Nawet ich wcześniej nie zauważyłam, ale teraz już poprawiam od razu :)
Dziękuję za komentarz i także pozdrawiam! :)
Bhahahaha, Erza, ty idiotko. Jak mogłaś być tak "genialna" i wpaść na taki chory pomysł?! XD
OdpowiedzUsuńTez na początku myślałam, ze Lucy się z nim przespała. Potem, jak Lucy wspomniała, że nic nie pamięta, naszła mnie myśl, że dostała pigułkę gwałtu. xD Tak, tez miewam durne myśli, wiem. xD
Ale koniec końców wszystko dobrze się skończyło. C:
Pozdrawiam i duuuużo weny!
Dzięki! :D Zrobiłam tutaj z Erzy straszną idiotkę. O ja niedobra ^^
UsuńHaha, w życiu bym się nie spodziewała, że Erza na taki pomysł wpadnie :D. Jest chyba raczej bardziej... bezpośrednia. Ale taki jej widok jest, nie powiem, interesujący.
OdpowiedzUsuńA ja Was zaskoczę i od początku mi coś śmierdziało w tym, że Lucy miałaby się przespać z Gray'em. Byłoby to zbyt proste, a jakieś urozmaicenie (czyli taka zasadzka) musi być, nie :D?
Ale serio, nieźle odjechany ten plan był xDDD. Dziwię się tylko, że Juvia nie była zazdrosna o Gray'a, w końcu leżał nagi obok jej "rywalki w miłości" xD.
Zakończenie jak z obrazka, podobało mi się bardzo ;).
Również pozdrawiam i, standardowo, życzę weny ^^!
Haha :D Widzę, że masz nosa do takich przekrętów :) Juvia była zazdrosna, ale jakoś dała radę się powstrzymać. Uff... dobrze, bo myślałam, że zakończenie tak właśnie nie za bardzo udane :P
UsuńPozdrawiam i dziękuję!
Witam!^^
OdpowiedzUsuńMnie to już nic nie zaskoczy.xD W sumie ja też robię z większości postaci kompletnych idiotów, imbecyli i co tam jeszcze jest.XD
One-Shocik bardz miły i przyjemny dla oka. A po za tym Fumcia! Cieszę się, że już wróciłaś choć na chwilę.xD
Pozdrawiam Lavana Zoro ;D
Wróciłam, ja zawsze powracam! :D A potem znowu znikam na jakiś czas ^^
UsuńCieszę się, że się podobał. W sumie to chyba Tobie to lepiej wychodzi. W sensie, że są zabawni. A jak ja próbuję coś zabawnego napisać, to i tak wychodzi jakiś dramat. :D
Pozdrawiam! :)
Witam! Informuję, że nominowałam Cię do Liebser Award! :) Na moim blogu dowiesz się wszystkiego. :D
OdpowiedzUsuńhttp://slodki-flirt-nowe-zycie.blogspot.com/
Dziękuję! :D
Usuńprzez chwilę jak Natsu zatrzasną drzwi to myślałam że przez najbliższe dni nie będzie się odzywać do Lucy i ona tego nie wytrzyma napisze listy do przyjaciół weźmie nóż z kuchni zatrzaśnie się w łazience i popełni samobójstwo w końcu Natsu zrozumie że nie może bez niej żyć jak nie mogą być parą to przynajmniej przyjaciółmi pójdzie do niej na biurku zobaczy listy do wszystkich oprócz niego przerażony zaczyna szukać lucy gdy chce wejść do łazienki okazuje się że drzwi są zamknięte a w pomieszczeniu za nimi czuć zapach krwi . Natsu wywarza drzwi i po jego policzkach zaczynają spływać łzy widząc Lucy leżącą nagą w wannie z jego zdjęciem przy jednej piersi i listem adresowanym do niego w drugiej na podłodze leży nóż a ona sama skąpana jest ze szkarłatnej cieczy wyciekającej z wanny .W końcu natsu wziął list i przeczytał tam że lucy nie wiedziała jak to sie mogło stać i strasznie tego żałuje ponieważ jedynym którego kochała jest on sam a kiedy się do niej nie odzywał bolało to ją jeszcze bardziej ale go nie obwinia bo sama się za to znienawidziła na sam koniec napisała mu że żałuje tego wszystkiego i ma nadzieje że jej wybaczy i kiedyś się spotkają. Wściekły na siebie natsu z powodu takiej ślepoty na uczucia przyjaciółki i na to że jej nie wysłuchał pocałował ją w jej dawno już sine usta i powiedział ''Też cię kocham Lucy'' po czym wbił sobie nóż w serce i skonał przy dawno już zimnym ciele lucy wciąż trzymając ją z rękę.Gdy przyjaciele dotarlli na miejsce znaleźli ich martwe ciała i kartkę z napisem ''Już zawsze będziemy razem.
OdpowiedzUsuńMiło było czytać twoją historię i osobiście nie mam nic do zarzucenia odnośnie tego one-schota
pozdrawiam i życzę tak dużo weny jak i tragizmu i krwi w mojej wersji :)
(PS.chyba jestem sadystką)