sobota, 1 listopada 2014

Burza - Część 1 (Gray x Juvia)

Na zewnątrz zrobiło się ciemno, bo czarne chmury przysłoniły niemal całe niebo. W oddali słychać było groźne grzmoty, które z każdą chwilą stawały się coraz głośniejsze. Zbliżała się burza, to pewne. Lecz nikt nie spodziewał się, że prawdziwa burza rozpęta się zaraz na dobre i będzie miała niewiele wspólnego nawet z najgorszą pogodą.
Drzwi gildii otworzyły się z hukiem. Po chwili weszła przez nie dwójka ludzi. Ale to nie był koniec. Trzecia osoba została przez nich wniesiona lub można powiedzieć, że nawet wwleczona. Choć oczy miała otwarte, była blada jak trup i wyglądała na ledwo żywą. Wydawała się też nie wiedzieć co się dzieje. Lub może była zbyt słaba by cokolwiek rozumieć? Na jej ubraniu, które było w potwornym stanie, dało się zauważyć ślady krwi. Lecz czerwone plamy dostrzec można było również na jej dłoniach oraz na twarzy. Wyglądało na to, że musiało wydarzyć się jej coś potwornego.
– Wendy! Jest tu Wendy? Szybko, pomocy! – krzyczał Droy rozglądając się spanikowany.
Wszyscy obecni w gildii natychmiast zerwali się z krzeseł i zgromadzili wokół przybyłych. Zapanowało ogromne poruszenie.
Natsu i Gajeel natychmiast przejęli ranną od mężczyzn, gdyż tamci wyglądali na wycieńczonych i przerażonych. Kiedy zostali pozbawieni ciężaru, osunęli się na kolana. Wydawało się, jakby dopiero teraz doznali szoku. Nie byli w stanie mówić, a ich oczy były szeroko otwarte. Jet wpatrywał się gdzieś w przestrzeń, a Droy szlochał głośno, rozhisteryzowany. Nic do nich nie docierało. Przyjaciele zajęli się nimi jednak, posadzili pod ścianą i okryli kocami. Tamci nie opierali się i posłusznie usiedli na miejscach, poddając się wszystkiemu co z nimi robiono.
– Wendy! Trzeba ją znaleźć! – zawołała Lucy i jak na komendę wszyscy zaczęli rozglądać się wokół w poszukiwaniu dziewczynki. - Gdzie ona jest? Wendy!
– Wyszła na zewnątrz. Pójdę po nią! – Cana już biegła po pomoc. Happy poleciał za nią. Reszta zrobiła im przejście.
– Zanieście ją do pokoju i połóżcie na łóżko! Szybko! Szybko! – rozkazała Levy, która pomimo okoliczności zachowywała zimną krew.
Chłopaki wykonali jej polecenie i już po chwili ranna znajdowała się na łóżku.
– To ja sprowadzę panią Porlyusicę! – zaoferowała się zaniepokojona Mira. Nawet ona pobladła patrząc na okaleczoną dziewczynę.
– Wyjdźcie stąd wszyscy! Nie stójcie tak nad nią! – Lucy z trudem starała się wyrzucić z pokoju wszystkich w nim zebranych. Chciała, by ranna miała spokój. No i żeby miała czym oddychać. Tyle osób stojących nad kobietą było więc niewskazane.
Wreszcie w pomieszczeniu została tylko ona, Natsu i Levy.
– Tam leży! – ktoś wskazał na otwarte drzwi jednego z wolnych pokoi, jakie przeznaczone były dla członków gildii. – Szybko!
Chwile później przestraszona Wendy wparowała biegiem do pokoju. Za nią wleciała Carla, która również miała zaniepokojoną minę. Wendy, gdy tylko znalazła się przy rannej podwinęła rękawy i zaczęła ją leczyć. Teraz na jej twarzy malowała się już ogromna powaga i skupienie. Choć nie dało się też nie zauważyć zaszklonych oczu. Mimo ogromnego smutku trzymała się dzielnie, wiedząc, że teraz wszystko zależało od niej.
– Pani Juvio! Proszę nie zasypiać! Proszę coś powiedzieć! Pani Juvio! Nie może pani zasnąć! Niech się pani nie poddaje!

Wendy przez kilka godzin próbowała leczyć Juvię. Jej pacjentka była w bardzo ciężkim stanie, ale do czasu przybycia Porlyusici, dziewczynce udało się podtrzymać ją przy życiu. Nie znaczyło to jednak, że było z nią lepiej nawet trochę. Choć Wendy ledwo trzymała się na nogach, nie poddawała się do samego końca. Później starsza kobieta zajęła się Juvią, choć od razu zaznaczyła, że może ona w każdej chwili umrzeć i że nic nie może im obiecać. Próbowała jednak wszystkiego co możliwe, by pomóc dziewczynie.

Wszyscy w gildii byli zasmuceni i przerażeni. Bo jak to się mogło stać komuś z nich? Jak coś tak okropnego mogło spotkać ich drogą przyjaciółkę? Siedzieli w głównej sali i jak na szpilkach czekali na wieści od staruszki. Bali się tego, co mogą usłyszeć, bo powiedziała im już, że niewiele może dla dziewczyny zrobić. Mieli tylko nadzieję, że zaraz nie dowiedzą się o najgorszym.
W tym samym czasie do gildii powrócił Gray. Gdy tylko przekroczył próg, już wiedział, że stało się coś złego. Kiedy jednak Lucy powiedziała mu co się wydarzyło, zamarł. Stanął na środku sali i patrzył się na Lucy, jak na jakąś wariatkę nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszał.
Juvia. Dziewczyna, która od bardzo dawna była w nim zakochana. Wciąż go obserwowała, chodziła za nim i próbowała się do niego zbliżyć. Podziwiała go. Zawsze stała po jego stronie. Był dla niej kimś wyjątkowym. Ale Gray początkowo nie zauważał tego. Długo zajęło mu zorientowanie się, że Juvia darzy go prawdziwym uczuciem. Gdy jednak to odkrył, nie zrobił nic. Postanowił ignorować uczucia dziewczyny i czekać, aż sama się nim znudzi. Wiedział, że to nie fair, ale nie potrafił prosto w oczy powiedzieć jej, żeby dała mu spokój. Nie umiał powiedzieć jej, że jej nie kocha, żeby zostawiła go i zaczęła myśleć o kimś innym. Nie spławił jej, nie określił się... i czuł tylko, że wciąż ją ranił.
Teraz zrozumiał, dlaczego nie potrafił tego zrobić. Nie przyznawał się do tego wcześniej. Nawet nie dopuszczał takiej myśli. Bo niby jak? On zakochany w Juvii? W jego życiu nie było miejsca na miłość. Jednak życie lubi płatać figle.
Chciał popędzić do Juvii, ale Natsu i inni powstrzymali go. Smoczy Zabójca złapał go mocno i próbował powstrzymać, bo Gray wyrywał się w ogóle nie słuchając.
– Musimy czekać! Musimy być cierpliwi! Gray, opanuj się! Nie można im teraz przeszkadzać! – powtarzała wciąż w kółko Lucy.
– Nie pomożesz jej wpadając tam i przeszkadzając. Muszą być skupione, jeśli chcą ją wyleczyć. To nie taka prosta sprawa. Gray, tam toczy się prawdziwa walka o życie! – stwierdziła Levy ze łzami w oczach.
– Siedź tu i czekaj! Musimy trzymać kciuki za Juvię i wierzyć w to, że nie podda się tak łatwo!
– Tak, właśnie debilu! Musimy w nią wierzyć! Teraz tylko to nam pozostało!
Słowa Natsu, choć Grayowi wydawało się, że nie wypowiedział ich ze zbyt wielki przekonaniem, sprawiły, że usiadł na krześle i postanowił czekać.
– A co tak właściwie się stało? Jak do tego doszło? – próbował dowiedzieć się Gray. Koniecznie musiał zająć czymś głowę.
Okazało się, że Droy nadal nie był w stanie wydobyć z siebie nawet słowa. Siedział w kącie i patrzył się pustym wzrokiem w ścianę. Wyglądał jak siedem nieszczęść. Jet natomiast jakby ocknął się i głośno przełkną ślinę.
– My... – wychrypiał niewyraźnie. Odkaszlnął kilkukrotnie, po czym kontynuował. – My znaleźliśmy ją... tam.
– Tam, czyli gdzie? – dopytywał się.
– Wracaliśmy z misji. – Jet mówił już wyraźniej i wydawało się, że powoli zaczyna wracać do siebie. – Byliśmy już tylko kawałek od Magnolii, w lesie. Usłyszeliśmy jakiś krzyk. Nie, to był taki przerażający pisk. Aż nas ciarki przeszły. Pobiegliśmy w głąb lasu, w stronę skąd pochodził ten głos. I wtedy... i wtedy – zająknął się – zobaczyliśmy ją. Chociaż na początku nie wiedzieliśmy kto to. Leżała odwrócona twarzą do ziemi. Ale potem poznaliśmy ubranie. Zrozumieliśmy, że to Juvia. Podeszliśmy do niej i odwróciliśmy. Zobaczyliśmy krew. I ona... i ona wtedy mówiła jeszcze do nas... Że to nic takiego, powiedziała. Że zrobiła to dla panicza Graya. I poprosiła, żebyśmy tylko zabrali ją do gildii, bo chyba sama nie dojdzie... – z jego oczu popłynęły łzy. – No to wzięliśmy ją. Na początku jeszcze trochę szła i tylko lekko ją podtrzymywaliśmy. Pomyśleliśmy, że to może faktycznie nic takiego. Chcieliśmy tak myśleć. Tak bardzo chcieliśmy! Ale potem ona straciła siły i musieliśmy już ją nieść. Już nawet nie odzywała się... – Jet rozpłakał się na dobre. Ktoś położył mu rękę na ramieniu i zaczął pocieszać.
– Nie widzieliście kto mógł jej to zrobić? – zapytał Gray. Był teraz wściekły. Nie na Jeta czy Droya, bo nie miał powodu by mieć im coś za złe. Postąpili jak należało. Był wściekły na tego, kto zrobił to Juvi. Jego Juvi. Ktokolwiek to był, zasłużył na najsroższą karę. Tylko dlaczego powiedziała, że zrobiła to dla niego? Czy to coś znaczyło? Co się mogło tam stać?
Gray wtedy poprzysiągł sobie, że gdy tylko znajdzie tego kogoś, zemści się. Zabije go własnymi rękami. Sprawi, by cierpiał. Niewyobrażalnie.
Jet nie odpowiedział na jego pytanie. Pokiwał tylko przecząco głową. To wystarczyło, by chłopak i reszta zrozumieli, że nie mają pojęcia.
Zemsta musiała jednak poczekać. Teraz liczyło się tylko to, co z Juvią. Gray pragnął, by wyszła z tego. Chciał, by jak najszybciej wyzdrowiała i mógł się z nią zobaczyć. Chciał jej powiedzieć o swoich uczuciach, które wreszcie sobie uświadomił. Teraz na pewno mógłby ją uszczęśliwić... Że też był tak głupi! Że też wcześniej nie dostrzegł jak bardzo ją kochał! Dlaczego dopiero teraz, gdy dziewczyna mogła w każdej chwili umrzeć, zdał sobie sprawę z tego, jak ważna była dla niego? Gdy o tym myślał, nie mógł wybaczyć sobie tego, że tak wiele razy ją odtrącał. Nawet nie chciał wyobrażać sobie, jak biedna Juvia musiała przez niego cierpieć. To straszne. Przecież to trwało już długo, a on przez cały ten czas traktował ją tak oschle. Czy mogło być coś gorszego? Poczucie, że osoba którą kochasz traktuje cię jak powietrze? Że nie liczysz się dla niej? To musiał być dla niej niewyobrażalny ból, najgorszy z możliwych.
Schował twarz dłoniach.
– Jestem potworem – wyszeptał tak, że nikt go nie usłyszał.

W tej samej chwili przerażone oczy wszystkich zwróciły się w stronę drzwi pokoju. Stanęła w nich Porlyusica i Wendy. Były śmiertelnie poważne i oprócz tego z ich twarzy nic nie dało się wyczytać. Każdy kto patrzył teraz na nie, aż wstrzymał oddech bojąc się tego, co mógł za chwilę usłyszeć.  

CDN
***
Miałam pisać kolejny rozdział PSD (który pojawi się na 100% w przyszły weekend), ale coś mi się odmieniło i napisałam rozdział o Gruvii...  Tak, nawet nie one shot tylko rozdział, bo mam zamiar zrobić z tego kilkuczęściową opowieść - myślę o tak 3-4. 
Zastanawiam się też nad zmianą szablonu, ale jak na razie nie mam żadnego pomysłu. Inną sprawą jest to, że nie lubię się tym bawić :P
Spodziewajcie się niebawem też wysypu innych oneshotów, bo zapowiada mi się dużo nauki. A nigdy tak dobrze mi się nie piszę jak wtedy, gdy muszę się uczyć ^^

8 komentarzy:

  1. Bywałam już na twoim blogu, ale jakoś jeszcze nie zebrałam się w sobie by przeczytać Twoje opowiadanie, czy one-shoty. W chwili jednak, kiedy zobaczyłam one-shota z Gruvią, nie było możliwości, żebym przeszła obok tego obojętnie. xD Ja uwielbiam Juvię! Jezu, ona jest jedną z moich ulubionych bohaterek. :3 Ale widzę, że Ty jej oszczędzać nie zamierzasz. Co jej się stało? Kto śmiał ją skrzywdzić, co?! A poza tym, czemu zakończyłaś w takim momencie? O_o Chcesz, żebym biurko z nerwów w oczekiwaniu połamała? XD Mam nadzieję, że Gray dorwie tego skubańca, co jej to zrobił, a Juvia przeżyje! Musi, jasne? (odezwała się ta, co morduje bohaterów jak leci xD).
    Wiedz, że skoro już zabrałam się za tego one-shota, to też dorwę się do reszty twoich opowiadań. ^^
    Pozdrawiam i ślę tonę weny. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zdecydowałaś się na przeczytanie go :)
      Przyznam Ci się, że też bardzo lubię Juvię. No, ale tym razem musi troszkę pocierpieć. Może nawet więcej niż troszkę...
      Heheh :) Nie łam biurka, bo szkoda biednego mebla :D Niedługo wszystko się wyjaśni. Mogę Ci zdradzić, że Gray nie odpuści i zrobi wszystko żeby znaleźć osobę, która skrzywdziła Juvię. A czy Juvia przeżyje? Pozostawię to pytanie bez odpowiedzi ^^
      Pozdrawiam i dziękuję! :)

      Usuń
  2. Ano sorki za spóźnienie - nauka mnie przytłacza, piszę cały czas rozdział, boli mnie noga, bo oczywiście musiałam coś sobie zrobić. Rok bez żadnego wypadku Lavany to nie rok. I jakoś tak nadrabiam wszędzie zaległości - na blogach również.
    Na początku zdziwiło mnie to, że Gray sobie uświadomił swe uczucia do Juvii dopiero jak może umrzeć.XD Chociaż to takie ludzkie jak nie wiem. ;D Podoba mi się czekam na dalszą część. Lubię Gruvię na równi z GaLevy, więc sądzę, że wyklułaś bardzo fajne jajko z pomysłem.XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, rozumiem, sama mam masę nauki, więc wiem jak to jest ^^
      Ale mam nadzieję, że z nogą już lepiej. To chyba nic poważnego?
      No wiesz, ludzie często uświadamiają sobie jak coś jest dla nich ważne, dopiero gdy mogą to stracić. Tutaj było podobnie :) Ale dobrze, że w ogóle zdał sobie wreszcie sprawę z tego co czuje. Jak to mówią: "lepiej późno niż wcale" :P

      Usuń
  3. Ojej :) Ale smutna opowieść się zaczyna, trochę depresyjne takie, ale bardzo mi się podobało bowiem uwielbiam Gruvię - mój ulubiony paring i aż mi na samym końcu łezka zakręciła się w oku. Zrobiło mi się bardzo przykro kiedy zaczęli opowiadać o tym jak ją znaleźli... nie chciałabym tak... I fakt to przykre jak ktoś cię olewa, a ty go kochasz. To niesprawiedliwe. Juvia miała się wtedy prawo źle czuć. Doskonale ją rozumiem.
    Czekam na ciąg dalszy :) Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie wyszło trochę smutno, ale tak miało być. Zamierzony efekt ^^ Też bardzo lubię ten paring. W ogóle, bardzo lubię Juvię, choć tutaj troszeczkę się nad nią znęcam :)
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  4. Jejusiu to jest wspaniałe *.*
    Przepraszam, że tak krótko, ale to opowiadanie odebrało mi mowę :O I troszku łezka mi się w oku zakręciła na koniec... Nie mam pojęcia co chciałaś/chcesz zrobić z Juvią . Uśmierci tak nagle czy odratować i dlaczego/co zrobiła dla Panicza Graya??? Nw.

    Ale za to wiem, że pisalaś to trochę dawno i chce Ci powiedzieć, iż możesz być pewna, że ktoś czeka na ciąg dalszy z wielką niecierpliwością oraz chętnie pochłonie każde napisane zdanie spod Twojego pióra.
    Rozumiem, że jest dużo nauki a mało czasu na ogarnięcię wszystkiego, dlatego do niczego nie zmuszam. Będę czekać do samego końca istnienia tego bloga, bo rzadko komu udaje się mnie wzruszyć.
    Pozdrawiam cieplutko i czekam :-)

    OdpowiedzUsuń