Patrzyłem na Ciebie. Obserwowałem
ukradkiem jak rozmawiasz ze swoimi przyjaciółmi. Twoje włosy
lśniły niczym diamenty. Nigdy nie widziałem piękniejszych.
Śmiałaś się głośno z ich żartów,
choć nie zawsze były zabawne. Smuciłaś się razem z nimi i
pocieszałaś, gdy przytrafiło im się coś przykrego. Rozdzielałaś
ich, gdy podczas kłótni zaczynali skakać sobie do gardeł jak
idioci. Gdy potrzebowali pomocy, pierwsza śpieszyłaś na ratunek.
Byłaś taka dobra, dzielna, taka troskliwa...
Mój Anioł. Lecz Ty nic o tym nie
wiedziałaś.
Prawie nie rozmawialiśmy ze sobą. Bo
czy rozmową można nazwać oklepane formułki wypowiadane
automatycznie na powitanie?
„Cześć” mówiłaś ze swoim
nieziemskim uśmiechem.
„Witaj” odpowiadałem, ale ty już
szłaś dalej. Nie wiesz jak mocno musiałem się kontrolować, by
nie wodzić wtedy za Tobą wzrokiem.
Nikt nie mógł się dowiedzieć. Nie
chciałem dzielić tego z kimkolwiek.
Gdy oboje byliśmy akurat w gildii,
czasem udawało mi się spojrzeć wprost w Twe oczy. Choć nie trwało
to dłużej niż sekundę i nic dla Ciebie nie znaczyło. Nie byłaś
nawet świadoma tego jak ogromnym darzyłem Cię uczuciem. A Twoje
oczy były tak wyjątkowo brązowe i słodkie, jak najsłodsza
czekolada. Idealnie pasowały do Ciebie, mój Aniele.
Żar dopadał me serce, bijące jak
oszalałe na każdy dźwięk Twojego głosu. Był błogą melodią
dla moich uszu. Koił każde cierpienie i roztapiał wszelkie smutki,
tak jak promienie wiosennego słońca roztapiają lód. Niczym powiew
świeżego powierza dodawał mi energii. I choć przez większość
czasu Twe słowa nie były kierowane do mnie, potrafiłem bez
skrupułów kraść je w tajemnicy przed wszystkimi.
Byłaś warta każdego grzechu. Każdego
poświęcenia. Zasługiwałaś na wszystko i oddałbym Ci największe
skarby świata, gdyby takie było Twoje życzenie. Za jedno Twoje
słowo gotów byłem popełnić najgorszą zbrodnie.
Mój Aniele, gdybyś tylko tego
pragnęła...
Tego dnia myślałem o Tobie więcej
niż zwykle. Lecz czy nie kłamię? Bo czy da się myśleć o Tobie
jeszcze więcej?
Przybyłem do gildii przed południem,
starając się dotrzeć tak szybko jak to możliwe. Chciałem Cię
zobaczyć, zatopić się w Twych oczach i odpłynąć do krainy, w
której mogliśmy być razem – tylko ja i Ty. Ale Ciebie nie było.
Gildia wydawała się tracić barwy bez Ciebie. A może to Ty
nadawałaś jej kolorów?
Czekałem. Popijałem właśnie kolejne
piwo i rozmawiałem z człowiekiem, którego imię wypadło mi z
głowy. Kompletnie nie obchodziło mnie co do mnie mówił, myślami
błądziłem gdzie indziej. Ale nie obawiaj się mój Aniele,
cokolwiek to było, na pewno dotyczyło Ciebie.
Gdy dosiedli się do nas Elfman i
Reedus, zamilkłem i tylko przytakiwałem, gdy było to konieczne.
Nic nie zauważyli, to była u mnie już norma. Późne popołudnie
zakończyłem w milczeniu dopijając napoczętą butelkę. Nie czułem
się nawet lekko podchmielony. Piwo w gildii zawsze było słabe.
Weszłaś nagle a ja poczułem jakby
słońce właśnie zaświeciło. Blask bił od Ciebie jak od jakiejś
istoty nie z tej ziemi. Ale przecież byłaś Aniołem, więc nie
powinno mnie to dziwić.
Jak zwykle krokiem pełnym gracji, jak
największa dama, minęłaś stolik, przy którym siedziałem. Byli z
Tobą ci idioci, którzy jak zwykle mieli czelność kręcić się
koło Ciebie. Nieważne. Zignorowałem ich po prostu i skupiłem się
na Tobie, mój Aniele. Bo byłaś wszystkim co mnie interesowało.
Wszystkim!
Twoja nienaganna sylwetka budziła moje
pożądanie. Muszę Ci się do tego przyznać, choć trochę wstyd
mi. Nieraz kalałem Twoje niebiańskie oblicze moimi erotycznymi
fantazjami, nie z rzadka nieco perwersyjnymi. Ale byłem tylko
prostym człowiekiem, którym władały pragnienia. Nie mogłem się
do Ciebie przyrównywać. Nie śmiałem nawet.
Niczego Ci nie brakowało, dosłownie
niczego. Byłaś moim ideałem. I straszliwie denerwowało mnie, jak
ten cholerny kocur mówił, że jesteś za gruba! Chciałem wtedy coś
zrobić, najchętniej powyrywać mu flaki i złożyć w ofierze u
twych stóp, ale nie mogłem... wiesz dlaczego. Musiałem się
pilnować. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Miałaś wprost
perfekcyjne ciało, którego każda kobieta mogłaby Ci pozazdrościć
i ja, tylko ja, wiedziałem to zawsze, od samego początku!
Kiedy podeszłaś do Levy i wręczyłaś
jej jakąś książkę, zauważyłem, że masz na sobie nowe ubranie.
Jak zwykle leżało na Tobie znakomicie. Bo Ty w przeciwieństwie do
innych kobiet tutaj posiadałaś klasę, jak prawdziwa księżniczka.
One mogłyby Ci co najwyżej buty lizać, dziwki.
Biała bluzeczka podkreślała twoje
pełne piersi, których kształty mogłem spostrzec spod materiału.
Jasnoniebieska spódniczka natomiast sięgała do połowy uda i
odsłaniała twoje zgrabne, długie nogi. Przez chwilę zastanawiałem
się co możesz mieć pod nią. Wiem, nie powinienem. Dlatego szybko
odegnałem od siebie te myśli. Nie byłem sam, musiałem się
kontrolować.
Rozmawiałyście chwilę uśmiechając
się.
W końcu pożegnałaś się ze
wszystkimi i ruszyłaś w stronę drzwi. Widziałem, jak ten debil
Natsu nagle zrywa się i wybiega za tobą, wrzeszcząc do kumpli coś
na odchodne. Darł się głośno, ale nie wiedziałem o co dokładnie
mu chodziło. Kto by go tam słuchał?
Wstałem i ja. Udało mi się szybko
wymknąć. Jet zauważył mnie, ale był zbyt pijany żeby gadać.
Pomachał mi na pożegnanie. Zlekceważyłem go i wyszedłem.
Nieszkodliwy głupek.
Rozejrzałem się. Początkowo nie
widziałem gdzie poszliście. Dopiero po chwili dostrzegłem was.
Szliście w kierunku twojego domu, ale nie ulicą, którą zwykle
chadzasz. Wiem, że wracasz zawsze drogą biegnącą koło kawiarni.
Wiem, bo sprawdzałem wielokrotnie. Śledziłem Cię, ale to dla
twojego dobra... musisz zrozumieć.
Szedłem za wami. Było już ciemno.
Musiałem podejść blisko, by was nie zgubić. Nie zauważyliście.
Słyszałem wszystko, każde słowo.
Każde pierdolone pojedyncze słowo, jakie ten skurwysyn mówił do
Ciebie! Jak on śmiał?! Jak on mógł mówić przy Tobie takie
sprośne rzeczy?! Do mojego Anioła! Mojej niewinnej, słodkiej
Anielicy!
Skręciliście nagle pomiędzy budynki.
Wtedy się zawahałem. Nie wiedziałem co tam było, więc zbliżyłem
się powoli, cicho. Wreszcie zaryzykowałem. Ostrożnie wychyliłem
się zza ściany.
Co to miało być? Co ten skurwiel Ci
robił?! Jakim prawem dotykał Cię! Widziałem jak tam staliście,
jak przypierał Cię do ściany. Jak potem rozpinał guziki. Jak
wsuwał te swoje obleśna łapska pod Twoją bluzkę. Widziałem jak
śmiał dotykać swoimi ohydnymi wargami Twoich malinowych ust, jak
przyciskał je do swoich, a potem wodził obrzydliwym jęzorem po
Twojej cudownej, jasnej szyi. Jak ssał twoje doskonałe, białe
piersi. Jak położył rękę na wewnętrznej stronie Twojego uda i
przesuwał ją ku górze. Jak grzebał w Twoich ślicznych
majteczkach, a później rozerwał je i rzucił gdzieś w trawę.
Spostrzegłem jak rozpiął spodnie i zsunął je. Jak potem kazał
odwrócić Ci się tyłem. Jak zbliżył się do Ciebie...
Pieprzyliście się! Na moich, kurwa,
oczach!
Nie opierałaś się. Słyszałem wasze
stłumione pojękiwania. Ale bez wątpienia zmusił Cię do tego.
Wiem to na pewno. Użył jakiegoś podstępu, uwiódł, zbałamucił!
Wmówił coś i nie byłaś świadoma tego co robisz. Może nawet
zaszantażował Cię? Z pewnością użył jakichś swoich paskudnych
sztuczek. Ty nigdy byś się na to nie zgodziła z własnej woli.
Byłaś przecież zbyt skromna, słodka, zbyt czysta...
Ale skalał Cię! Zbrukał swoim
plugawym dotykiem. Pobrudził! Odebrał Ci twoją niewinność i nic
już nie mogło Ci jej przywrócić. To niewybaczalne!
Mój Aniele, upadłaś.
Pobiegłem. Do gildii, bo było bliżej
niż do domu. Nikt nie zauważył jak wypadłem z niej, zabierając
ze sobą wcześniej nóż. Wszyscy byli schlani na umór. Wracałem w
tamto miejsce zaprzestając biegu i idąc szybko, żeby nie zwracać
na siebie uwagi. Zauważyłem przed sobą wesołego Natsu idącego w
moją stronę.
„O, hej! Myślałem, że jeszcze nie
wróciłeś z misji. Też idziesz w tym kierunku?” zapytał,
zdziwiony moim widokiem.
Nie odpowiedziałem tylko szybko
podszedłem do niego, bardzo blisko. Zgrabnym pchnięciem wbiłem nóż
prosto w jego serce, jeszcze nim zdążył zorientować się, że coś
jest nie tak. Zaraz potem wyciągnąłem go. Musiałem włożyć w to
sporo siły, bo nie chciał wyjść.
Powinien cierpieć. Wiedziałem, że
zasłużył na srogą karę i niewyobrażalne męki, ale nie było na
to czasu. Odsunąłem się. Posoka szybko przesiąkała przez jego
ubranie. Zobaczyłem jak dotyka krwawiącego miejsca. Zaraz potem
osunął się na kolana, a następnie przechylił się do przodu,
upadając twarzą na bruk.
Bardzo dobrze.
Ruszyłem przed siebie, w stronę
Twojego domu. Szedłem szybko, nie mijałem nikogo. W tej części
Magnolii było pusto o tej porze. Usłyszałem za sobą jakiś
oddalony wrzask. Zignorowałem go.
Wreszcie Cię dostrzegłem. Wyglądałaś
pięknie, choć miałaś włosy w nieładzie.
Podbiegłem do Ciebie, usłyszałaś
to. Odwróciłaś się i uśmiechnęłaś.
„Co tu robisz? Coś się stało?”
zapytałaś. Jak zawsze martwiłaś się. Nadal było w Tobie tyle
dobroci, tyle ciepła. Wciąż mogłabyś być moim słońcem. Moim
Aniołem dającym nadzieję.
Zasłoniłem Ci dłonią usta i
zaciągnąłem w pobliski nieoświetlony kąt. Próbowałaś się
wyrwać, cały czas szarpałaś moją rękę, usiłowałaś kopnąć
mnie. Nie pozwoliłem Ci krzyczeć. Gdy tylko znaleźliśmy się poza
polem widzenia, wyciągnąłem nóż. Wciąż była na nim krew
tamtego skurwysyna. Nie mogłem pozwolić, by znów Cię zabrudził.
Otarłem ostrze o ubranie, ale nie wszystko zeszło. Nie mogłem
sobie poradzić, bo trzymałem Cię mocno cały czas. To było trudne
i niewygodne. Dlatego zlizałem to co pozostało, choć brzydziłem
się resztek tamtego obleśnego chuja. Gdy udało mi się sprawić,
że nóż był wystarczająco czysty, by nie skalać Cię jeszcze
bardziej, przesunąłem ostrzem po twojej szyi. Czułem jak twoja
delikatna skóra ulega mu. Przycisnąłem z całej siły. Potem
trysnęła jasnoczerwona krew. Przestraszyłem się trochę i
odrzuciłem Cię od siebie. Do tej pory nie mogę sobie tego
wybaczyć. Tego, że wtedy tak Cię odepchnąłem.
Powinnaś mi była wtedy zaufać, a Ty
miałaś takie przerażone oczy. Nie mogłem odpędzić od siebie ich
widoku. Do tej pory nie mogę, gnębi mnie to. Nie potrafię znieść
myśli, że wtedy, gdy w końcu byliśmy razem, nie obdarzyłaś mnie
takim uczuciem, jakim darzyłem Cię ja. Tylko ja kochałem Cię
szczerze i prawdziwie. Moja miłość do Ciebie zawsze była czysta i
bezinteresowna. Piękna i nieskalana jak nowo narodzone dziecko.
Chciałem twojego dobra, byś się uśmiechała, byś była
szczęśliwa.
Wróciłem do domu i czuję, że czegoś
mi brakuje. Już nie ma Cie na tym świecie. Już nie ujrzę blasku
twoich oczu, nie usłyszę niebiańskiego głosu. Rozstaliśmy się,
to takie smutne. Ronię łzy, lecz one nie pomogą ukoić mego bólu.
Ale już niedługo. Zaraz do Ciebie dołączę. Jeszcze będziemy
razem i tam nikt nas nie rozdzieli. Teraz gdy wyznałem Ci wreszcie
moją miłość tak jak należy, czekaj na mnie. Niedługo przybędę.
Pragnąłem tylko kochać Cię, mój
Aniele...
(Magnolia, 15 lipica X792, list
znaleziony przy ciele Laxusa Drayera, w jego mieszkaniu, zaadresowany
do Lucy Heartfilii)
THE END
***
Chociaż może powinnam napisać dead end? Dobrze, wiem, to nie było śmieszne, ale jakimś sposobem czarny humor się mnie trzyma.
Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu zacznę publikować nowe opowiadanie. Będzie to dosyć lekka historia, może nawet zabawna (może, bo nie wiem czy z moim poczuciem humoru uda mi się kogoś rozbawić :P) w której przedstawię bohaterów Fairy Tail jako uczniów liceum ^^ Jego nazwa to "Pakt Szalonych Dziewic" także skupiać się będzie przede wszystkim na relacjach damsko-męskich. Jednak wątek homoseksualny także będzie, ale na dalszym planie. Mam nadzieję, że to opowiadanie wyjdzie dobrze, bo zawsze obawiam się przy pisaniu czegoś dłuższego. W każdym razie, do napisania! :)
Brak mi słów. To było genialne. Chociaż, aż strach się bać kiedy ma się świadomość, iż na świecie istnieją takie osoby. Szczególnie kiedy obsesyjne kochają.XD To opowiadanie "Pakt Szalonych Dziewic" - będzie na tym blogu? Jeśli nie to zapodaj mi linka.XD Na pewno będę je czytać.Xd Jestem ciekawa na czym będzie polegał ten pakt? XD Nie martw się w razie czego służę pomocą.Xd[Mówi osóbka, która pisze coś dłuższego od niedawna.Xd] Mam nadzieję tylko, że będzie tam Kagura, Juvia i Levy z pań.XD Także nie mogę się doczekać jak zaczniesz wstawiać to opowiadanie. Chyba nawet założę Twój fanowski klub.Xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lavana Zoro ;)
Haha, dziękuję :) Cieszę się, że się podobało! Choć oczywiście mam nadzieję, że takich osób jest jak najmniej.
Usuń"Pakt Szalonych Dziewic" będę publikować na tym blogu. Myślę, że nie ma sensu zakładać specjalnie nowego. Na czym polegał będzie pakt dowiesz się czytając :) Nie zdradzę nic, choćby mnie torturowano! :) I dziękuję za propozycję, w razie problemów skontaktuję się xD
Z wymienionych pań nie planuję wprowadzać Kagury, bo jakoś nie czuję jeszcze tej postaci na tyle, by o niej pisać ^^ Choć może pojawi się na chwilę w jakimś epizodzie. Za to Levy i Juvia będą jak najbardziej obecne. Spodziewaj się też Lucy, dużo Lucy... :P
Hahahahaha :D Fanowski klub? Chyba nie zasłużyłam sobie jeszcze na to, ale będę się starała, by to zrobić :)
Pozdrawiam!
Oki dzięki za info.Xd Och, to nie mogę się doczekać, aż tą historię rozpoczniesz. A kto niby ma Ciebie torturować? Gdybym faktycznie się za torturowanie wzięła to byś tego nie przeżyła ;P
UsuńNie przeszkadza mi Lucy.Xd Ja nawet nie pamiętam czemu zaczęła u mnie grać w opowiadaniu negatywną rolę... Ach, przypomniałam sobie - ze względu na zbyt dużą mnogość blogów o Nalu, przez to zabrakło mi opowieści o innych parkach. :P A Lucy jest jedną z moich ulubionych postaci, więc śmiało - może być jej dużo. U mnie też gra ważniejszą rólkę.Xd
Nie zasłużyłaś? Kobieto idę tobie robić napis członkowski.Xd Acha i wyłącz weryfikacje obrazkową!
Pozdrawiam Lavana Zoro ;)
To było inne od tego co. zwykle czytam ale naprawdę bardzo mi się spodobało. Nie mogę się doczekać następnych historii <3
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :) Dziękuję za miły komentarz i pozdrawiam! :)
UsuńZ ciekawością weszłam na tego bloga. Nie myślałam, że coś miłego zaskoczy, a tu proszę. To jest świetne, czytałam wszystko i na początku myślałam, że ten ukochany Lucy to Gray - po nim też można byłoby się tego spodziewać, ale żeby Laxus? O matko! Nie spodziewałabym się tego wszystko i chyba się trochę powtarzam, no, ale mniejsza z tym. Bardzo mi się podobało taka historyjka. Smutna, wciągająca... Ciekawe!
OdpowiedzUsuńGratulacje. Podobało mi się.
Będę wchodzić na bloga często - zyskałaś kolejną czytelniczkę :)
Dziękuję bardzo! Cieszę się, że udało mi się kogoś zaskoczyć ^^ W sumie na początku miałam wybrać do tej roli Graya, ale potem pomyślałam, że Laxus pasowałby lepiej do roli takiego szaleńca.
UsuńBardzo mi miło, że podoba ci się mój blog. Zapraszam na kolejne historie - kiedy tylko je opublikuję ^^
Pozdrawiam!
Świetne *^* nic innego nie przychodzi mi do głowy xD sorki, że dopiero teraz komentuję, ale na twojego bloga trafiłam jakieś 30 min temu xD No nic... jedyną rzeczą, która mi pozostaje to życzyć ci weny ;3
OdpowiedzUsuńWena się na pewno przyda, także dziękuję! :)
UsuńWpadłam sobie dzisiaj na tego bloga, pierwsze co - przeczytałam ten one-shot i powiem Ci, że jestem zachwycona ouo Piszesz wspaniale, wszystko było tutaj dopięte na ostatni guzik. Pragnę więcej takich miniaturek *^* Tymczasem... weny życzę, dużo pomysłów... i Szczęśliwego Nowego Roku, który właśnie nadchodzi ;)
OdpowiedzUsuńOjej, taka pochwała! Aż mi się miło zrobiło! Dziękuję bardzo! :)
UsuńMogę Ci obiecać, że będzie więcej takich tragicznych... dramatycznych... pesymistycznych... no nie wiem jak to nazwać :P Ale na pewno będą, bo takie najbardziej lubię pisać.
Szczęśliwego Nowego Roku! :)