piątek, 19 września 2014

Anioły Też Upadają (... x Lucy) +18

Patrzyłem na Ciebie. Obserwowałem ukradkiem jak rozmawiasz ze swoimi przyjaciółmi. Twoje włosy lśniły niczym diamenty. Nigdy nie widziałem piękniejszych.
Śmiałaś się głośno z ich żartów, choć nie zawsze były zabawne. Smuciłaś się razem z nimi i pocieszałaś, gdy przytrafiło im się coś przykrego. Rozdzielałaś ich, gdy podczas kłótni zaczynali skakać sobie do gardeł jak idioci. Gdy potrzebowali pomocy, pierwsza śpieszyłaś na ratunek. Byłaś taka dobra, dzielna, taka troskliwa...
Mój Anioł. Lecz Ty nic o tym nie wiedziałaś.
Prawie nie rozmawialiśmy ze sobą. Bo czy rozmową można nazwać oklepane formułki wypowiadane automatycznie na powitanie?
„Cześć” mówiłaś ze swoim nieziemskim uśmiechem.
„Witaj” odpowiadałem, ale ty już szłaś dalej. Nie wiesz jak mocno musiałem się kontrolować, by nie wodzić wtedy za Tobą wzrokiem.
Nikt nie mógł się dowiedzieć. Nie chciałem dzielić tego z kimkolwiek.
Gdy oboje byliśmy akurat w gildii, czasem udawało mi się spojrzeć wprost w Twe oczy. Choć nie trwało to dłużej niż sekundę i nic dla Ciebie nie znaczyło. Nie byłaś nawet świadoma tego jak ogromnym darzyłem Cię uczuciem. A Twoje oczy były tak wyjątkowo brązowe i słodkie, jak najsłodsza czekolada. Idealnie pasowały do Ciebie, mój Aniele.
Żar dopadał me serce, bijące jak oszalałe na każdy dźwięk Twojego głosu. Był błogą melodią dla moich uszu. Koił każde cierpienie i roztapiał wszelkie smutki, tak jak promienie wiosennego słońca roztapiają lód. Niczym powiew świeżego powierza dodawał mi energii. I choć przez większość czasu Twe słowa nie były kierowane do mnie, potrafiłem bez skrupułów kraść je w tajemnicy przed wszystkimi.
Byłaś warta każdego grzechu. Każdego poświęcenia. Zasługiwałaś na wszystko i oddałbym Ci największe skarby świata, gdyby takie było Twoje życzenie. Za jedno Twoje słowo gotów byłem popełnić najgorszą zbrodnie.
Mój Aniele, gdybyś tylko tego pragnęła...

Tego dnia myślałem o Tobie więcej niż zwykle. Lecz czy nie kłamię? Bo czy da się myśleć o Tobie jeszcze więcej?
Przybyłem do gildii przed południem, starając się dotrzeć tak szybko jak to możliwe. Chciałem Cię zobaczyć, zatopić się w Twych oczach i odpłynąć do krainy, w której mogliśmy być razem – tylko ja i Ty. Ale Ciebie nie było. Gildia wydawała się tracić barwy bez Ciebie. A może to Ty nadawałaś jej kolorów?

Czekałem. Popijałem właśnie kolejne piwo i rozmawiałem z człowiekiem, którego imię wypadło mi z głowy. Kompletnie nie obchodziło mnie co do mnie mówił, myślami błądziłem gdzie indziej. Ale nie obawiaj się mój Aniele, cokolwiek to było, na pewno dotyczyło Ciebie.
Gdy dosiedli się do nas Elfman i Reedus, zamilkłem i tylko przytakiwałem, gdy było to konieczne. Nic nie zauważyli, to była u mnie już norma. Późne popołudnie zakończyłem w milczeniu dopijając napoczętą butelkę. Nie czułem się nawet lekko podchmielony. Piwo w gildii zawsze było słabe.

Weszłaś nagle a ja poczułem jakby słońce właśnie zaświeciło. Blask bił od Ciebie jak od jakiejś istoty nie z tej ziemi. Ale przecież byłaś Aniołem, więc nie powinno mnie to dziwić.
Jak zwykle krokiem pełnym gracji, jak największa dama, minęłaś stolik, przy którym siedziałem. Byli z Tobą ci idioci, którzy jak zwykle mieli czelność kręcić się koło Ciebie. Nieważne. Zignorowałem ich po prostu i skupiłem się na Tobie, mój Aniele. Bo byłaś wszystkim co mnie interesowało. Wszystkim!
Twoja nienaganna sylwetka budziła moje pożądanie. Muszę Ci się do tego przyznać, choć trochę wstyd mi. Nieraz kalałem Twoje niebiańskie oblicze moimi erotycznymi fantazjami, nie z rzadka nieco perwersyjnymi. Ale byłem tylko prostym człowiekiem, którym władały pragnienia. Nie mogłem się do Ciebie przyrównywać. Nie śmiałem nawet.
Niczego Ci nie brakowało, dosłownie niczego. Byłaś moim ideałem. I straszliwie denerwowało mnie, jak ten cholerny kocur mówił, że jesteś za gruba! Chciałem wtedy coś zrobić, najchętniej powyrywać mu flaki i złożyć w ofierze u twych stóp, ale nie mogłem... wiesz dlaczego. Musiałem się pilnować. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Miałaś wprost perfekcyjne ciało, którego każda kobieta mogłaby Ci pozazdrościć i ja, tylko ja, wiedziałem to zawsze, od samego początku!

Kiedy podeszłaś do Levy i wręczyłaś jej jakąś książkę, zauważyłem, że masz na sobie nowe ubranie. Jak zwykle leżało na Tobie znakomicie. Bo Ty w przeciwieństwie do innych kobiet tutaj posiadałaś klasę, jak prawdziwa księżniczka. One mogłyby Ci co najwyżej buty lizać, dziwki.
Biała bluzeczka podkreślała twoje pełne piersi, których kształty mogłem spostrzec spod materiału. Jasnoniebieska spódniczka natomiast sięgała do połowy uda i odsłaniała twoje zgrabne, długie nogi. Przez chwilę zastanawiałem się co możesz mieć pod nią. Wiem, nie powinienem. Dlatego szybko odegnałem od siebie te myśli. Nie byłem sam, musiałem się kontrolować.
Rozmawiałyście chwilę uśmiechając się.
W końcu pożegnałaś się ze wszystkimi i ruszyłaś w stronę drzwi. Widziałem, jak ten debil Natsu nagle zrywa się i wybiega za tobą, wrzeszcząc do kumpli coś na odchodne. Darł się głośno, ale nie wiedziałem o co dokładnie mu chodziło. Kto by go tam słuchał?

Wstałem i ja. Udało mi się szybko wymknąć. Jet zauważył mnie, ale był zbyt pijany żeby gadać. Pomachał mi na pożegnanie. Zlekceważyłem go i wyszedłem. Nieszkodliwy głupek.

Rozejrzałem się. Początkowo nie widziałem gdzie poszliście. Dopiero po chwili dostrzegłem was. Szliście w kierunku twojego domu, ale nie ulicą, którą zwykle chadzasz. Wiem, że wracasz zawsze drogą biegnącą koło kawiarni. Wiem, bo sprawdzałem wielokrotnie. Śledziłem Cię, ale to dla twojego dobra... musisz zrozumieć.

Szedłem za wami. Było już ciemno. Musiałem podejść blisko, by was nie zgubić. Nie zauważyliście.
Słyszałem wszystko, każde słowo. Każde pierdolone pojedyncze słowo, jakie ten skurwysyn mówił do Ciebie! Jak on śmiał?! Jak on mógł mówić przy Tobie takie sprośne rzeczy?! Do mojego Anioła! Mojej niewinnej, słodkiej Anielicy!

Skręciliście nagle pomiędzy budynki. Wtedy się zawahałem. Nie wiedziałem co tam było, więc zbliżyłem się powoli, cicho. Wreszcie zaryzykowałem. Ostrożnie wychyliłem się zza ściany.

Co to miało być? Co ten skurwiel Ci robił?! Jakim prawem dotykał Cię! Widziałem jak tam staliście, jak przypierał Cię do ściany. Jak potem rozpinał guziki. Jak wsuwał te swoje obleśna łapska pod Twoją bluzkę. Widziałem jak śmiał dotykać swoimi ohydnymi wargami Twoich malinowych ust, jak przyciskał je do swoich, a potem wodził obrzydliwym jęzorem po Twojej cudownej, jasnej szyi. Jak ssał twoje doskonałe, białe piersi. Jak położył rękę na wewnętrznej stronie Twojego uda i przesuwał ją ku górze. Jak grzebał w Twoich ślicznych majteczkach, a później rozerwał je i rzucił gdzieś w trawę. Spostrzegłem jak rozpiął spodnie i zsunął je. Jak potem kazał odwrócić Ci się tyłem. Jak zbliżył się do Ciebie...

Pieprzyliście się! Na moich, kurwa, oczach!

Nie opierałaś się. Słyszałem wasze stłumione pojękiwania. Ale bez wątpienia zmusił Cię do tego. Wiem to na pewno. Użył jakiegoś podstępu, uwiódł, zbałamucił! Wmówił coś i nie byłaś świadoma tego co robisz. Może nawet zaszantażował Cię? Z pewnością użył jakichś swoich paskudnych sztuczek. Ty nigdy byś się na to nie zgodziła z własnej woli. Byłaś przecież zbyt skromna, słodka, zbyt czysta...
Ale skalał Cię! Zbrukał swoim plugawym dotykiem. Pobrudził! Odebrał Ci twoją niewinność i nic już nie mogło Ci jej przywrócić. To niewybaczalne!

Mój Aniele, upadłaś.

Pobiegłem. Do gildii, bo było bliżej niż do domu. Nikt nie zauważył jak wypadłem z niej, zabierając ze sobą wcześniej nóż. Wszyscy byli schlani na umór. Wracałem w tamto miejsce zaprzestając biegu i idąc szybko, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Zauważyłem przed sobą wesołego Natsu idącego w moją stronę.
„O, hej! Myślałem, że jeszcze nie wróciłeś z misji. Też idziesz w tym kierunku?” zapytał, zdziwiony moim widokiem.
Nie odpowiedziałem tylko szybko podszedłem do niego, bardzo blisko. Zgrabnym pchnięciem wbiłem nóż prosto w jego serce, jeszcze nim zdążył zorientować się, że coś jest nie tak. Zaraz potem wyciągnąłem go. Musiałem włożyć w to sporo siły, bo nie chciał wyjść.
Powinien cierpieć. Wiedziałem, że zasłużył na srogą karę i niewyobrażalne męki, ale nie było na to czasu. Odsunąłem się. Posoka szybko przesiąkała przez jego ubranie. Zobaczyłem jak dotyka krwawiącego miejsca. Zaraz potem osunął się na kolana, a następnie przechylił się do przodu, upadając twarzą na bruk.

Bardzo dobrze.

Ruszyłem przed siebie, w stronę Twojego domu. Szedłem szybko, nie mijałem nikogo. W tej części Magnolii było pusto o tej porze. Usłyszałem za sobą jakiś oddalony wrzask. Zignorowałem go.

Wreszcie Cię dostrzegłem. Wyglądałaś pięknie, choć miałaś włosy w nieładzie.
Podbiegłem do Ciebie, usłyszałaś to. Odwróciłaś się i uśmiechnęłaś.
„Co tu robisz? Coś się stało?” zapytałaś. Jak zawsze martwiłaś się. Nadal było w Tobie tyle dobroci, tyle ciepła. Wciąż mogłabyś być moim słońcem. Moim Aniołem dającym nadzieję.

Zasłoniłem Ci dłonią usta i zaciągnąłem w pobliski nieoświetlony kąt. Próbowałaś się wyrwać, cały czas szarpałaś moją rękę, usiłowałaś kopnąć mnie. Nie pozwoliłem Ci krzyczeć. Gdy tylko znaleźliśmy się poza polem widzenia, wyciągnąłem nóż. Wciąż była na nim krew tamtego skurwysyna. Nie mogłem pozwolić, by znów Cię zabrudził. Otarłem ostrze o ubranie, ale nie wszystko zeszło. Nie mogłem sobie poradzić, bo trzymałem Cię mocno cały czas. To było trudne i niewygodne. Dlatego zlizałem to co pozostało, choć brzydziłem się resztek tamtego obleśnego chuja. Gdy udało mi się sprawić, że nóż był wystarczająco czysty, by nie skalać Cię jeszcze bardziej, przesunąłem ostrzem po twojej szyi. Czułem jak twoja delikatna skóra ulega mu. Przycisnąłem z całej siły. Potem trysnęła jasnoczerwona krew. Przestraszyłem się trochę i odrzuciłem Cię od siebie. Do tej pory nie mogę sobie tego wybaczyć. Tego, że wtedy tak Cię odepchnąłem.

Powinnaś mi była wtedy zaufać, a Ty miałaś takie przerażone oczy. Nie mogłem odpędzić od siebie ich widoku. Do tej pory nie mogę, gnębi mnie to. Nie potrafię znieść myśli, że wtedy, gdy w końcu byliśmy razem, nie obdarzyłaś mnie takim uczuciem, jakim darzyłem Cię ja. Tylko ja kochałem Cię szczerze i prawdziwie. Moja miłość do Ciebie zawsze była czysta i bezinteresowna. Piękna i nieskalana jak nowo narodzone dziecko. Chciałem twojego dobra, byś się uśmiechała, byś była szczęśliwa.

Wróciłem do domu i czuję, że czegoś mi brakuje. Już nie ma Cie na tym świecie. Już nie ujrzę blasku twoich oczu, nie usłyszę niebiańskiego głosu. Rozstaliśmy się, to takie smutne. Ronię łzy, lecz one nie pomogą ukoić mego bólu. Ale już niedługo. Zaraz do Ciebie dołączę. Jeszcze będziemy razem i tam nikt nas nie rozdzieli. Teraz gdy wyznałem Ci wreszcie moją miłość tak jak należy, czekaj na mnie. Niedługo przybędę.

Pragnąłem tylko kochać Cię, mój Aniele...


(Magnolia, 15 lipica X792, list znaleziony przy ciele Laxusa Drayera, w jego mieszkaniu, zaadresowany do Lucy Heartfilii)

THE END
***
Chociaż może powinnam napisać dead end? Dobrze, wiem, to nie było śmieszne, ale jakimś sposobem czarny humor się mnie trzyma.

Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu zacznę publikować nowe opowiadanie. Będzie to dosyć lekka historia, może nawet zabawna (może, bo nie wiem czy z moim poczuciem humoru uda mi się kogoś rozbawić :P) w której przedstawię bohaterów Fairy Tail jako uczniów liceum ^^ Jego nazwa to "Pakt Szalonych Dziewic" także skupiać się będzie przede wszystkim na relacjach damsko-męskich. Jednak wątek homoseksualny także będzie, ale na dalszym planie. Mam nadzieję, że to opowiadanie wyjdzie dobrze, bo zawsze obawiam się przy pisaniu czegoś dłuższego. W każdym razie, do napisania! :)


11 komentarzy:

  1. Brak mi słów. To było genialne. Chociaż, aż strach się bać kiedy ma się świadomość, iż na świecie istnieją takie osoby. Szczególnie kiedy obsesyjne kochają.XD To opowiadanie "Pakt Szalonych Dziewic" - będzie na tym blogu? Jeśli nie to zapodaj mi linka.XD Na pewno będę je czytać.Xd Jestem ciekawa na czym będzie polegał ten pakt? XD Nie martw się w razie czego służę pomocą.Xd[Mówi osóbka, która pisze coś dłuższego od niedawna.Xd] Mam nadzieję tylko, że będzie tam Kagura, Juvia i Levy z pań.XD Także nie mogę się doczekać jak zaczniesz wstawiać to opowiadanie. Chyba nawet założę Twój fanowski klub.Xd
    Pozdrawiam Lavana Zoro ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękuję :) Cieszę się, że się podobało! Choć oczywiście mam nadzieję, że takich osób jest jak najmniej.
      "Pakt Szalonych Dziewic" będę publikować na tym blogu. Myślę, że nie ma sensu zakładać specjalnie nowego. Na czym polegał będzie pakt dowiesz się czytając :) Nie zdradzę nic, choćby mnie torturowano! :) I dziękuję za propozycję, w razie problemów skontaktuję się xD
      Z wymienionych pań nie planuję wprowadzać Kagury, bo jakoś nie czuję jeszcze tej postaci na tyle, by o niej pisać ^^ Choć może pojawi się na chwilę w jakimś epizodzie. Za to Levy i Juvia będą jak najbardziej obecne. Spodziewaj się też Lucy, dużo Lucy... :P
      Hahahahaha :D Fanowski klub? Chyba nie zasłużyłam sobie jeszcze na to, ale będę się starała, by to zrobić :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Oki dzięki za info.Xd Och, to nie mogę się doczekać, aż tą historię rozpoczniesz. A kto niby ma Ciebie torturować? Gdybym faktycznie się za torturowanie wzięła to byś tego nie przeżyła ;P
      Nie przeszkadza mi Lucy.Xd Ja nawet nie pamiętam czemu zaczęła u mnie grać w opowiadaniu negatywną rolę... Ach, przypomniałam sobie - ze względu na zbyt dużą mnogość blogów o Nalu, przez to zabrakło mi opowieści o innych parkach. :P A Lucy jest jedną z moich ulubionych postaci, więc śmiało - może być jej dużo. U mnie też gra ważniejszą rólkę.Xd
      Nie zasłużyłaś? Kobieto idę tobie robić napis członkowski.Xd Acha i wyłącz weryfikacje obrazkową!
      Pozdrawiam Lavana Zoro ;)

      Usuń
  2. To było inne od tego co. zwykle czytam ale naprawdę bardzo mi się spodobało. Nie mogę się doczekać następnych historii <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę :) Dziękuję za miły komentarz i pozdrawiam! :)

      Usuń
  3. Z ciekawością weszłam na tego bloga. Nie myślałam, że coś miłego zaskoczy, a tu proszę. To jest świetne, czytałam wszystko i na początku myślałam, że ten ukochany Lucy to Gray - po nim też można byłoby się tego spodziewać, ale żeby Laxus? O matko! Nie spodziewałabym się tego wszystko i chyba się trochę powtarzam, no, ale mniejsza z tym. Bardzo mi się podobało taka historyjka. Smutna, wciągająca... Ciekawe!
    Gratulacje. Podobało mi się.
    Będę wchodzić na bloga często - zyskałaś kolejną czytelniczkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Cieszę się, że udało mi się kogoś zaskoczyć ^^ W sumie na początku miałam wybrać do tej roli Graya, ale potem pomyślałam, że Laxus pasowałby lepiej do roli takiego szaleńca.
      Bardzo mi miło, że podoba ci się mój blog. Zapraszam na kolejne historie - kiedy tylko je opublikuję ^^
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Świetne *^* nic innego nie przychodzi mi do głowy xD sorki, że dopiero teraz komentuję, ale na twojego bloga trafiłam jakieś 30 min temu xD No nic... jedyną rzeczą, która mi pozostaje to życzyć ci weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wpadłam sobie dzisiaj na tego bloga, pierwsze co - przeczytałam ten one-shot i powiem Ci, że jestem zachwycona ouo Piszesz wspaniale, wszystko było tutaj dopięte na ostatni guzik. Pragnę więcej takich miniaturek *^* Tymczasem... weny życzę, dużo pomysłów... i Szczęśliwego Nowego Roku, który właśnie nadchodzi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, taka pochwała! Aż mi się miło zrobiło! Dziękuję bardzo! :)
      Mogę Ci obiecać, że będzie więcej takich tragicznych... dramatycznych... pesymistycznych... no nie wiem jak to nazwać :P Ale na pewno będą, bo takie najbardziej lubię pisać.
      Szczęśliwego Nowego Roku! :)

      Usuń