czwartek, 21 sierpnia 2014

Koszmar nad Tajemniczym Jeziorem (Natsu x Gray)

Zawiał silny wiatr i Natsu automatycznie otulił się szczelniej swoim białym szalikiem, choć nie czuł zimna.
Był środek nocy a pomimo tego na zewnątrz wydawało się być nienaturalnie jasno. Gwiazdy chyba nie mogą dawać aż takiego blasku? Tego pytania nie zadał sobie jednak nasz Smoczy Zabójca. Miał głowę zaprzątniętą poważniejszymi sprawami. Stał naprzeciw drzwi gildii, zamkniętymi – co trzeba podkreślić – a mimo tego mógł zobaczyć co działo się w środku, jak gdyby były przezroczyste.
Jedni grali w skupieniu w karty, pewnie na kryształy, bo ich miny były bardzo poważne. Inni śmiali się i rozmawiali głośno. Jeszcze inni popijali w samotności lub w grupkach. Ktoś krzyczał na kogoś i zaraz miała rozpocząć się między nimi walka. Wśród wielu osób Natsu zdołał dostrzec swoich przyjaciół. Happy trzymał w łapkach butelkę i latał w kółko uciekając przed goniącą go, wściekłą Caną. Elfman głośno tłumaczył Jetowi i Droyowi co to znaczy być prawdziwym mężczyzną, wymachując przy tym energicznie rękami. Lucy szeptała o czymś do Levy i co chwila chichrały się z jak oszalałe. Juvia siedziała przy stoliku ze smutną miną i wyglądała na przybitą. Chyba Graya nie było w pobliżu...
Nagle Natsu, nie widmo jakim sposobem, znalazł się nad wielkim jeziorem. W tafli wody obijały się gwiazdy lecz nigdzie nie dało się dostrzec księżyca. Hałas jaki słyszał wcześniej stojąc przed gildią, umilkł, a wokół nie dało się słyszeć żadnego dźwięku.
Przymknął oczy, a gdy je otworzył, stał przed nim Gray. Nie miał na sobie koszulki.
– No, Natsu? Co chciałeś mi powiedzieć? – pytał od niechcenia, jakby nie był tym w ogóle zainteresowany.
– Gray – zaczął. Nie wiedział co chce mu powiedzieć. Tak jakby nie myślał o tym. Słowa same wypływały z jego ust i nie panował nad nimi. To było dziwne. - Muszę ci to w końcu powiedzieć. Już nie chcę tego dłużej ukrywać. Kocham cię, Gray. Bądźmy razem!
– Co ty gadasz? – zabrzmiało to jak drwina, po czym Gray zaśmiał się głośno. – Kochasz mnie? Mamy być razem? Chyba zwariowałeś Natsu! Na mózg ci się rzuciło już do reszty. Albo może przez ten ogień przysmażyło ci go za bardzo? No, chyba, że sobie żartujesz, ale na to nie wygląda – ciągnął dalej, a Natsu czuł jak jego serce rozpada się na miliony kawałków. To bolało. – Idiota! Idiota z ciebie! Kompletny popapraniec! – krzyczał mu prosto w twarz. – Natsu, nie wiem jak ty, ale ja na pewno nie jestem gejem, więc wbij sobie do tej różowej czupryny, że nic z tego! Nigdy nie będziemy razem! To jakieś szaleństwo! Skąd w ogóle taki pomysł? Po moim trupie!

Natsu podniósł się gwałtownie do pozycji siedzącej. Znajdował się w swoim łóżku i wyglądało na to, że to był tylko zły sen. To jednak nie zmieniało nic, bo cały zalany był potem, a z oczu strumieniami płynęły mu łzy. Wciąż czuł ból spowodowany słowami Graya. Ciągle słyszał w głowie jego krzyk: Nigdy nie będziemy razem! Po moim trupie! Cierpiał, gdy przypominał sobie całą scenę na nowo. A robił to i robił, wciąż od początku. Nie mógł przestać zadręczać się nawet jeśli próbował.
Tej nocy nie zmrużył już oka nawet na moment.

Wreszcie trochę ochłonął, a zajęło mu to dobre kilka godzin, aż do rana. Zdecydował się wstać i zrobić ze sobą porządek. Gdy przechodził przez kuchnię, siedzący na stole Happy aż upuścił swoją rybkę. Spoglądając w lustro w łazience Natsu zobaczył dlaczego. Wyglądał okropnie, prawie jak zombie. Twarz miał niezdrowo bladą. Pod oczami widać było siwe cienie, a powieki potwornie mu opuchły. Na policzkach natomiast dało się zauważyć zaczerwienioną od podrażnienia spowodowanego ciągłym wycieraniem łez skórę.
Natsu westchnął tylko ciężko. Przemył twarz zimną, wręcz lodowatą, wodą, po czym osuszył ją ręcznikiem.
To go trochę obudziło.
– Natsu, wszystko w porządku? – zza drzwi dobiegł do niego głos zmartwionego Happy'ego.
– Tak! W najlepszym porządku! – zawołał siląc się, by jego głos brzmiał normalnie.
Gdy wyszedł z łazienki Happy podfrunął do niego i zaczął mu się uważnie przyglądać.
– Wszystko dobrze Happy, nie przejmuj się. Po prostu źle spałem – tłumaczył się przyjacielowi.
– Miałeś koszmar? – pytał, nie odpuszczając.
– Można tak powiedzieć... – Koszmar to za mało powiedziane, pomyślał Natsu, po czym ziewnął przeciągle. Nieprzespana noc już zaczynała dawać mu się we znaki.
– Natsu, to może położysz się jeszcze? - proponował Happy. – Nie musimy przecież na razie nigdzie iść.
– Nie, Happy. Już mówiłem, wszystko dobrze. Po prostu jestem trochę zmęczony, ale jak się przejdę, to zaraz minie – powiedział, uśmiechając się do niego z wysiłkiem. Na myśl o spaniu robiło mu się gorzej. Bał się, że sen mógłby się powtórzyć, dlatego na razie wolał pozostać na nogach.
– Aye! - zawołał Happy. – Chcesz rybkę?
Natsu pokiwał przecząco głową. Kot znowu usiadł na stole i zabrała się do jedzenia swojego przysmaku. Smoczy Zabójca natomiast otworzył lodówkę i przyglądał się jedzeniu. Nie byłe jednak przekonany co do tego, czy był głodny. Zwłaszcza, że przez myśl przeszły mu słowa: Idiota z ciebie! Kompletny popapraniec!

Jakiś czas później Natsu i Happy wyszli w końcu z ich domku i skierowali się w stronę Fairy Tail. Dragneel czuł się strasznie zmęczony i wszystko go bolało. Starał się jednak tego nie okazywać, bo nie chciał, by Happy coś zauważył i zaczął go niepotrzebnie wypytywać. Chciał zapomnieć o wszystkim i wrócić do normalnego schematu dnia.
Dotarli do gildii i przywitali się z przyjaciółmi. Na nieszczęście Natsu chyba każdy od razu zauważył w jakim był stanie (stanie zombie), dlatego ciągle padały pytania o to czy dobrze się czuje. Uspokoił wszystkich szybko i wreszcie dali mu święty spokój. Wszyscy, poza Lucy.
– Natsu, wyglądasz naprawdę okropnie. Mam wrażenie, że w każdym momencie możesz upaść na podłogę i już nie wstać – mówiła prosto z mostu. – Może idź się przespać. Nie musimy dzisiaj brać żadnego zlecenia...
– Daj mi spokój Lucy! – denerwował się. – Nie jestem dzieckiem, wiem jak się czuję! Jeśli byłoby ze mną źle, zostałbym w domu! – Zauważył, że chyba za bardzo podnosi głos i dodał szybko, już dużo spokojniej. – Przepraszam. A teraz zobaczmy, czy nie ma dla nas jakiejś pracy.
Wspólnie podeszli do tablicy ze zleceniami. Tego dnia było ich sporo, także czytali jedno za drugim, zawracając szczególną uwagę na nagrodę. Natsu próbował się skupić, ale im bardziej starał się zrozumieć co jest napisane na wywieszonych kartkach, tym bardziej zaczynała boleć go głowa. W dodatku sceny z koszmaru nie odstępowały go na krok. Dlaczego nie potrafił przestać o tym myśleć? Przyszło mu do głowy, że może rzeczywiście dobrze byłoby się położyć i zdrzemnąć trochę.
– …całkiem ładna sumka za takie zadanie, nie sądzisz?
Natsu westchnął. Błądził myślami daleko, a duchem znajdował się nad wielkim jeziorem ze snu. Czy w pobliżu było w ogóle jakieś jezioro? Nie mógł sobie przypomnieć.
– ...i to niedaleko, będziemy mogli pójść pieszo i nie dopadnie cie znowu choroba lokomocyjna...
Czy naprawdę Gray wyśmiałby go, gdyby powiedział mu co dno niego czuje? Oczywiście! Jasno dał mu to do zrozumienia w śnie. No, ale to był tylko sen. Sen to przecież nie jakaś cholerna przepowiednia. Nie musi się sprawdzić... Ale Gray mówił, że nie jest gejem i nigdy nie będzie. Nic nie wskazywało na to, by miało to być nieprawdą. Choć Natsu nie mógł sobie przypomnieć, żeby widział go kiedykolwiek z jakąś dziewczyną. Nie miał żadnej, a przynajmniej nic mu nie było wiadomo na ten temat. Na pewno gdyby Gray z kimś chodził, Juvia od razu zaczęłaby działać i wszyscy by się o tym dowiedzieli. No właśnie, a co z Juvią? Nie, to niemożliwe. Gray nawet mówił kiedyś, że traktuje ją tylko jak przyjaciółkę. Natsu nie widział też, by tamten kiedykolwiek flirtował z nią lub z jakąś inną dziewczyną.
– Natsu! Natsu, tu ziemia! Słyszysz mnie?
Dopiero po kilku chwilach zorientował się, że Lucy mówi coś do niego i wymachuje dłonią przed oczami. Z rozmyślań na dobre wyrwał go natomiast inny głos.
– Czyżby ten debil potrafił się zamyślić? Nie wierzę! – zaśmiał się przyjacielsko i klepnął go w plecy. Natsu przeszedł dreszcz na ten gest. Do tej pory często zwracali się do siebie w ten sposób. Lubili się drażnić, jednak byli przyjaciółmi i wiedzieli, że to tylko zabawa, taka dla zaczepki. Natsu nie przeszkadzało to aż do teraz. Dzisiejszej nocy nasłuchał się już za wiele przykrych słów od Graya.
Odwrócił się w stronę Maga Lodu i spojrzał na niego wzrokiem zranionego psiaka, którego tamten nie mógł zrozumieć. Było w tym tyle smutku, że Gray zdziwił się i to bardzo. Nie wiedział o co chodzi. Myślał, że Natsu zaraz zacznie mu się odgrażać i jak zwykle będzie chciał z nim walczyć, ale Smoczy Zabójca nie zrobił tego. Przeszedł obok bez sowa, ze wzrokiem wbitym w podłogę. Zaraz potem już wychodził z gildii, nie oglądając się za siebie.
– Natsu! Zaczekaj Natsu! – krzyczał Happy lecąc za nim.
Lucy i Gray stali jak wryci, nie wiedząc o co chodzi. Co się przed chwilą wydarzyło?
– Co się stało z Natsu? – zdziwił się Gray. – Wyglądał jakoś... źle. Nie żeby na co dzień wyglądał dobrze – poprawił się zaraz – ale dzisiaj to była jakaś katastrofa...
– Mówił, że nie spał całą noc przez jakiś koszmar – wyjaśniła mu Lucy zmartwiona zachowaniem przyjaciela.
– Ale czemu on wydawał się taki, hmm – Gray zastanawiał się jak ująć w słowach to, co wdział – ...przygnębiony?
– Nie mam pojęcia – odparła zgodnie z prawdą, wzruszając przy tym ramionami. – Może to ze zmęczenia? Miałam wrażenie, że ledwo trzymał się na nogach, a wiesz, że to do Natsu niepodobne. – Nagle coś jej zaświtało. – Może Natsu jest chory?
– No co ty, ten matoł nigdy nie choruje – zaprzeczył Gray. Jednak po tym co zobaczył, nie był tego taki pewny. Ni stąd ni zowąd wpadł mu do głowy pomysł. - Lucy, pójdę do niego i sprawdzę czy żyje – zażartował, choć był równie zmartwiony jak dziewczyna.
– Pójdę z tobą – zaoferowała się.
– Nie, zostań w razie gdyby ten głąb wrócił tu. A jeśli to zrobi, wyślij go do domu, nawet siłą.
Lucy przytaknęła. Z Natsu działo się dzisiaj coś naprawdę dziwnego.
Gray natomiast wyszedł z gildii myśląc coraz intensywniej. Powoli układał sobie w głowie wszystko, co się przed chwilą wydarzyło. I nie tylko. Gdy doszedł do konkretnych wniosków, na jego twarzy zaczął malować się przebiegły uśmiech.

Natsu biegł tak szybko jak tylko potrafił do domu nie zwracając uwagi na ludzi, których potrącał. Powinien być smutny, zraniony lub przybity lecz czuł coś zupełnie innego. Ogarniała go wściekłość. Miał ochotę rozwalić jakąś większą lub mniejszą rzecz albo przywalić komuś. Pozostało w nim jednak tyle rozsądku, że zdawał sobie sprawę z głupoty takiego zachowania. Dlatego całą swoją energię płynącą z rosnącego w nim gniewu włożył właśnie w istny sprint do domu. Dotarł więc tam w mgnieniu oka.
Chłopak wpadł do swojego pokoju, trzasnął drzwiami, które niemal nie wyleciały z zawiasów, po czym przypomniał sobie o tym co miało miejsce w gildii i tracąc panowanie nad sobą, walnął pięścią w ścianę. Tynk posypał się na podłogę, a z dłoni zaczęły spływać mu stróżki krwi.
– Cholera! – wrzasnął.
Ból sprawił, że trochę ochłonął.
Wcześniejszą wściekłość u Natsu wywołały nie słowa Graya, a jego własne postępowanie. Odkąd zaczął zachowywać się jak jakaś przewrażliwiona ofiara losu? Co z tego, że tamten powiedział tak a nie inaczej. To przecież jego zwyczajne zachowanie. Dlaczego tak bardzo się tym przejął? Dlaczego tak go to zdołowało? Czemu był przez to taki nieszczęśliwy? Jeszcze chwila, a by się tam... popłakał. Żałosne! Przecież to do niego nie pasowało! Chyba Gray ze snu miał rację co do niego. Zaczynał wariować.
Natsu oczywiście wiedział skąd wzięło się to wszystko, ale nie mógł sobie wybaczyć słabości. Nawet jeśli kochał Graya, nie mógł pozwolić sobie na to, by zachowywać się jak mięczak... Prawda?
Choć tak naprawdę, już sam nie wiedział co o tym myśleć. Czuł się zagubiony.
Otworzył drzwi zdrową ręką i poszedł do łazienki, by zająć się ranami. Gdy przechodził przez kuchnię usłyszał, że ktoś puka. Czyżby Happy? Nie, ten by przecież wszedł od razu, w końcu tu mieszkał.
Zatrzymał się na korytarzu. Chciał być w tej chwili sam i nie miał zamiaru nikogo wpuszczać. Z zewnątrz dobiegły go jednak niewyraźne głosy i już po chwil drzwi otworzyły się. Wleciał przez nie Happy, już od progu krzycząc zmartwiony: „Natsu! Wszystko w porządku? Co się dzieje, Natsu?! Żyjesz”. Za nim szedł Gray z nieprzeniknioną miną.
– Natsu, ty krwawisz! – zawołał Happy lądując koło niego i gapiąc się wielkimi oczami na jego rękę. – Trzeba to natychmiast opatrzyć!
– To nic takiego. Nie jeden raz miałem większe obrażenia – chłopak schował krwawiącą dłoń za plecami. Gray jednak zdążył już ją zobaczyć.
Gdy Natsu chciał wreszcie udać się do łazienki w celu zajęcia się swoimi ranami, Lodowy Mag poszedł za nim.
– Happy, zostaw nas samych. Zajmę się tym – szepnął do kota gdy go mijał.
– Aye! – odpowiedział zostając na miejscu.
Drzwi były otwarte, więc Gray wszedł do łazienki i zastał tam Natsu szukającego czegoś zawzięcie, jak się zaraz okazało, bandaża i wody utlenionej. Stanął w progu i oparł się o futrynę. Dragneel początkowo nie zauważył go.
– Nie żebyś kiedykolwiek zachowywał się normalnie, ale dzisiaj wyraźnie widać, że coś jest z tobą nie tak - stwierdził, a Natsu aż podskoczył, gdy to usłyszał.
– A co cię to obchodzi? – powiedział wyraźnie zdenerwowany. – Wyjdź i zostaw mnie w spokoju. To nie twoja sprawa.
– Nie, dopóki nie powiesz mi co jest grane... – oświadczył stanowczo. Gdy zobaczył jak Natsu nieudolnie próbuje zająć się ranną ręką, zaoferował. – Daj, pomogę ci.
Zbliżył się do niego, ale...
– Nie! - krzyknął Smoczy Zabójca i jak oparzony odsunął dłoń, którą próbował chwycić Gray.
Fullbuster popatrzył na niego zdziwiony, a także zmartwiony. Czyżby był na niego aż tak wkurzony? Ale za co? Przecież nic mu nie zrobił! No, prawie nic.
Przynajmniej tak mu się wydawało.
– Natsu, parzcież widzę, że sam nie dasz rady – podszedł jeszcze bliżej chłopaka i siłą złapał jego ranną rękę powyżej nadgarstka.
Natsu w końcu niepewnie pozwolił sobie pomóc. Siedział na brzegu wanny i patrzył jak przyjaciel powoli i ostrożnie bandażuje mu dłoń. Już w chwili, gdy tamten tak nagle zbliżył się do niego, policzki Smoczego Zabójcy zaróżowiły się. Teraz pewnie wciąż takie były. Nie wiedział, czy tamten to zauważył, ale czuł się strasznie zawstydzony. Złość już mu przeszła i teraz znowu powracało jego przygnębienie.
– To teraz powiedz, czemu tak dziwnie się dzisiaj zachowujesz? – pytał Gray, zawijając kolejny obwój wokół dłoni. – I co się stało, że twoja ręka jest w takim stanie?
– Nic... – opowiedział cicho. Gray wyczuł smutek w jego głosie, jednak nadal patrzył na niego wyczekująco, dlatego po chwili Natsu kontynuował – trochę mnie poniosło i wyżyłem się na ścianie.
– Głupol – zaśmiał się krótko. Jego przyjaciel opuścił wzrok i wpatrywał się intensywnie w swoją dłoń.
– Dobra Natsu, koniec zabawy – Lodowy Mag wydawał się być teraz śmiertelnie poważny. Chłopak aż wzdrygnął się, bo zabrzmiało to niepokojąco. – Gadaj co się dzieje. Wkurzyłem cię czymś? Jak tak to mów, a nie...
– Aua! – Natsu krzyknął nagle, przerywając przyjacielowi wypowiedź. Jego oczy aż zrobiły się wilgotne z bólu.
– Przepraszam, nie chciałem – rzucił szybko, ale szczerze sprawca cierpienia Nastu. Przez przypadek trochę... no może nie trochę a bardzo mocno ścisnął bandażem ranną dłoń Dragneela. Od razu rozluźnił uścisk odwijając opatrunek i zawijając go tym razem jak należy. – No, ale nie wykręcisz się. Mów – rozkazał i popatrzył na niego groźnie.
– Lepiej nie Gary – w końcu popatrzył mu w oczy, ale bardzo krótko, bo zaraz znowu spuścił wzrok na podłogę, rumieniąc się przy tym.
– Dlaczego lepiej nie? – Fullbuster starał się pociągnąć go za język. Coraz bardziej ciekawiło go co ukrywał Natsu. Zwłaszcza, że bardzo podobały mu się jego rumieńce. Patrząc na nie, aż uśmiechnął się lekko, czego tamten nie mógł dostrzec, bo cały czas uparcie patrzył się w dół.
– Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? Nie chcę żeby... żebyśmy przestali – ostatnie słowa prawie wyszeptał.
– Gotowe – oznajmił Gray, wiążąc opatrunek. Gdy Natsu spojrzał na niego, uśmiechnął się. – A dlaczego mielibyśmy przestać? – zapytał Mag Lodu cały czas nie puszczając ręki przyjaciela. Tamten widocznie o tym zapomniał, bo też jej nie zabierał.
Natsu po raz miliardowy dzisiejszego dnia przypomniał się jego koszmar.
– No bo... – już miał mu powiedzieć, ale ugryzł się w język. – Mówiłem, że nie powiem.
– Mówiłeś, że „lepiej nie”. A ja mówię, że lepiej powiedz i będzie po kłopocie – Gray domyślał się już co działo się z chłopakiem. Postanowił jednak czekać aż sam mu to powie.
– Kłopoty dopiero się zaczną...
– Nie Natsu. Nie wiem o co ci chodzi, ale myślę, że sam sobie stwarzasz jakieś problemy i zachowujesz się jak dziecko.
Zamilkł. Teraz nie wiedział już co powiedzieć. Może rzeczywiście jego zachowanie dzisiaj było głupie. Może nawet dziecinne, ale miał powód! I to bardzo ważny!
Jeśli powiedziałby Grayowi wszystko... nie wiadomo jak by się to skończyło. Ale może naprawdę, tak jak powiedział Gray, to on sobie stwarza problemy?
Miał już stanowczo dosyć zastanawiania się nad tym wszystkim! Co miało być, to będzie! Raz kozie śmierć, jak to mówią!
– Dobrze, powiem – oświadczył nagle a na jego twarzy dało się zobaczyć determinację.
– Wreszcie – westchnął zniecierpliwiony Fullbuster.
– No to... Gray... bo chodzi o to... – jąkał się Natsu nie mogąc ubrać myśli w słowa. Wszystko mu się plątało. W dodatku zaczynał czuć w głowie coraz większą pustkę.
Wstał z krawędzi wanny i szybko, tak że Gray nie zdążył się nawet zorientować, zbliżył się do niego, po czym pocałował go prosto w usta. Gdy się od niego odsunął a zaskoczony Gray puścił jego dłoń, wtedy dopiero zorientował się, że tamten cały czas ją trzymał.
– Och... rozumiem – Gray zaśmiał się.
Natsu wydawał się być zdezorientowany, dlatego Gray, by tamten nie miał żadnych wątpliwości co do jego odpowiedzi, przysunął się do niego tak, że ich twarze dzieliła już niewielka odległość. Ustami początkowo musnął jego usta i gdy nie zauważył żadnego sprzeciwu, wpił się w nie zachłannie. Natsu jak zahipnotyzowany oddał mu pocałunek, zarzucając mu przy tym ręce na szyję.

Wątpliwości Smoczego Zabójcy wyparowały. Teraz liczył się tylko obejmujący go chłopak, który właśnie wkładał mu swoje zimne ręce pod koszulkę.

THE END
***
Witam, witam! :) Na tym blogu zamierzam zamieszczać moje one shoty i opowiadania. Początkowo miały dotyczyć jedynie Fairy Tail, jednak prawdopodobnie pojawią się też takie na podstawie innych anime. Ale jak widać, jako pierwszy post na tym blogu wstawiłam tego oto one shota z Grayem i  Natsu w rolach głównych, tak na rozgrzewkę, chociaż akurat wydaje mi się, że średnio wyszedł... no nic. Następnym razem powinno być lepiej. Lubię paring Gratsu i pewnie jeszcze nie raz się tutaj pojawi. Zastanawiam się tylko czy nie spróbować napisać czegoś dłuższego. Ale wszystko po kolei :)

8 komentarzy:

  1. Przeczytałam z ledwością.Xd Mój pierwszy przeczytany yaoi.XD Zwykle nie czytam yaoiców, ale twój był napisany tak świetnie, że padłam z wrażenia.Xd
    Szkoda mi tylko trochę Juvii, ponieważ wyszło mi, iż ma ten sam znak zodiaku co ja oraz podobna z charakteru do mnie.Xd Mam wybujałą wyobraźnię znaczy się, bo za chłopakiem tak jak ona nigdy bym nie latała.Xd
    Także życzę wenki i przyjemności dalszego pisania tak świetnych tekstów. Serio wychodzi to tobie o wiele lepiej niż mi.XD
    Pozdrawiam, Lavana Zoro ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za przeczytanie i komentarz :) W sumie to mój pierwszy napisany yaoi(no, powiedzmy), więc jeszcze sporo mu brakuje :P
      Juvię bardzo lubię i może kiedyś napiszę też coś z nią. No, ale tym razem tak musiało być. :)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. Serio pierwszy? Piszesz o wiele lepiej niż ja.XD Ale może wynika to z tego, że ja jeszcze się uczę tych wszystkich zasad i nie zasad.XD
      A skomentować po przeczytaniu czegoś czuję się bardzo zobowiązana.Xd To, że przeczytałam w ogóle coś związanego z Yaoi, okrywa się u mnie u cud.XD A jeszcze do końca to podwójny.XD Także pisz w swoim tempie! ^^ Zbytni pośpiech tylko dobrym tekstom szkodzi. ;)
      Pozdrawiam Lavana Zoro.Xd

      Usuń
    3. Tak, serio ^^ Nie, na pewno nie lepiej, przesadzasz, ale dziękuję. Też się ciągle uczę zasad i chociaż ślęczę nad tekstem sporo czasu, i tak wiele błędów mi umyka.
      Piszę, piszę :D
      Pozdrawiam ponownie! :)

      Usuń
  2. Przeczytalabym chętnie dalszą część..
    ...uhuhuhu xd >…<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej ten one shot jest już ostatecznie zakończony... Ale mam zamiar napisać jeszcze coś o tym pairingu i wtedy na pewno pójdę o krok dalej :P :P

      Usuń
  3. Haha, ja też bym sobie przeczytała dalszą część ^_^
    To zakończenie... Tak bez słów *w*
    I ten niedosyt... Zgaduję, że nie poszłaś o ten krok dalej, bo nie wychodzą ci za bardzo sceny +18? Znam ten ból, ale czytam inne one-shoty i próbuję się uczyć xD
    Yaoistką jestem od niedawna, więc również od niedawna zaczęłam doceniać Gratsu ^w^ A to jest świetnie napisane, chodź można się dopatrzyć paru błędów. Ale czegoś takiego właśnie szukałam, dzięki stokrotne za miłe rozpoczęcie dnia <3

    OdpowiedzUsuń
  4. A, zapomniałam dopisać. Przecież Happy był w domu, nie? Zapewne po jakimś czasie uznałby, że to trwa o wiele za długo i wparowałby do tej łazienki... BUM! Trauma do końca życia <3

    OdpowiedzUsuń